Gdyby można było cofnąć czas tekst piosenki impres - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Sklep Książki Literatura faktu, reportaż Reportaż Nigdy się nie bałam. Jak polskie lekarki pisały historię medycyny (okładka twarda, Wszystkie formaty i wydania (3): Cena: Oferta : 27,56 zł Opis Opis Silne, odważne, z niezwykłymi historiami medycznymi i doświadczeniami wojennymi. Życiorysy lekarek stanowią niezwykłą inspirację dla współczesnego czytelnika, są dowodem uporu, determinacji, zdolności oraz pokazują ogromną wrażliwość i otwartość na drugiego człowieka. Jaki wpływ na przestrzeni lat polskie lekarki miały na historię medycyny? Katarzyna Droga, pisarka, dziennikarka, współzałożycielka magazynów „Cogito” i „Victor”, dziennikarka magazynu „Twój Styl”, a w latach 2009–2017 redaktorka naczelna psychologicznego magazynu „Sens”, nakreśla sylwetki lekarek, które odważnie zmieniały sztukę medyczną, większość życia poświęcając leczeniu i pacjentom. Poznajemy sylwetkę Anny Tomaszewicz-Dobrskiej, żyjącej na przełomie XIX i XX wieku, pierwszej kobiety z dyplomem lekarskim na ziemiach polskich, wykształconej w Zurychu, z doświadczeniem zdobytym w Sankt Petersburgu, która nie mogła nostryfikować dyplomu w Polsce ze względu na płeć. Justyny Budzińskiej-Tylickiej (1867–1936), wykształconej w Paryżu, która była pionierką w dziedzinie propagowania higieny i zdrowia kobiecego. Janiny Bernasiewicz, która podczas otwarcia szpitala psychiatrycznego w Choroszczy w 1930 roku była jedyną kobietą w gronie pracujących tam lekarzy, oraz Bronisławy Dłuskiej, starszej siostry Marii Skłodowskiej-Curie, wykształconej w Paryżu, która wraz z mężem otworzyła w Aninie przy dzisiejszej ulicy Kajki prewentorium przeciwgruźlicze. Kształcąc się, praktykując i przekazując swoją wiedzę, udowodniły, że medycyna nie jest dziedziną zarezerwowaną jedynie dla mężczyzn. Pokazały, że także mogą być chirurgami, onkologami, naukowcami, dyrektorami placówek medycznych. Na podstawie dokumentów, rozmów z żyjącymi nestorkami medycyny oraz wspomnień autorka pokazuje determinację, siłę i odwagę Polek w medycynie. Powyższy opis pochodzi od wydawcy. Dane szczegółowe Dane szczegółowe ID produktu: 1280063970 Tytuł: Nigdy się nie bałam. Jak polskie lekarki pisały historię medycyny Autor: Droga Katarzyna Wydawnictwo: Wydawnictwo Mova Język wydania: polski Język oryginału: polski Liczba stron: 304 Numer wydania: I Data premiery: 2021-10-27 Forma: książka Wymiary produktu [mm]: 30 x 184 x 214 Indeks: 39873750 Recenzje Recenzje Dostawa i płatność Dostawa i płatność Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik. Inne z tego wydawnictwa Najczęściej kupowane
do wojska był przynależniony - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Po skroni spływała mi kropla gabinecie panowała duchota, a wentylator na biurku z dnia na dzień radził sobie coraz gorzej i na obecnym etapie właściwie nie było sensu go uruchamiać. Dawał więcej hałasu niż ulgi. Za plecami słyszałem pokrzykiwania z boiska, gdzie Marek prowadził lekcję w rozbiegane oczy Malinowskiego. Próbował, owszem, ale te próby były daremne jak praca mojego wentylatora.– Last week I was play football with my friends…– Miałeś użyć past continuous, Przemek – poprawiłem, starając się chociaż udawać, że mi zależy. Nie zależało. Malinowski nie chciał i nie potrafił się nauczyć nawet głupich podstaw programowych. Miał widać w głowie ciekawsze rzeczy. Ciężko go za to winić.– I was playing… football with my friends… at the evening…– In the tak to szło. Uczniowie nie zdają sobie z tego sprawy, ale kiedy tak siedzą przed nauczycielem na konsultacji, głęboko zażenowani własną niewiedzą, nauczyciel też jest zażenowany. Ale trzeba to jakoś przetrwać więc nie przerywałem chłopakowi, a sam błądziłem myślami w rozmaite tylko tydzień. Tydzień dopinania spraw, a potem te zwierzęta będą miały dwa miesiące wakacji. Nie będę musiał ich oglądać, ani słuchać. Pojadę nad morze albo do brata w góry. Odpocznę, zapomnę, zaliżę rany.– Next day I was go to cinema…Przestałem go poprawiać. Po co? Nie zaliczył na lekcji, nie zaliczy i na konsultacji. A to była przecież ostatnia szansa. Co miałem robić? Przepuścić go do następnej klasy i męczyć się dalej? To może go udupić i poczuć się jak gnida? A przecież wystarczyło, żeby choć raz otworzył zeszyt albo podręcznik. Doceniłbym nawet najmniejszy wysiłek z jego strony. Wszystko na jak podkoszulek lepi mi się do pleców. Najchętniej skoczyłbym do basenu albo wziął długą kąpiel w wannie, z książką i zimnym piwem. A Malinowski pewnie marzył, żeby uciec z gabinetu i dołączyć do kumpli na boisku. Było po 16, komu chciałoby się tu jeszcze siedzieć.– Dobra, słuchaj Przemek – przerwałem mu litościwie – Jak pewnie wiesz, nie jest wyglądał jak sarna złapana w sidła.– Ale poradziłeś sobie z past simple więc ci zaliczę. chłopaka dało się wyczuć w powietrzu. Nie spodziewał się, że mu się uda. Ja też podziękowania i zapewnienia, że w przyszłym roku to już na pewno się podciągnie i zostałem nie był duży, ale i nie było tu zbędnych gratów. Ot, solidne biurko i dwa fotele z obu stron. Kiedyś było to pomieszczenie socjalne, ale wybłagaliśmy u dyrektora, żeby dał je nam na gabinet. Czasem trzeba zostać po godzinach albo pogadać z uczniami w cztery oczy. Albo po prostu uciec i mieć chwilę dla siebie. Nie każdy, tak jak Marek, ma luksus posiadania własnego kantorka z całym tym sportowym pierdolnikiem: piłkami, szarfami, ciężarkami i bóg wie czym nie gorące, a ciepłe popołudniowe słońce padało przez okno na białe ściany. przyjemniej, gdyby nie skręcało mi żołądka. Wiedziałem, kto jeszcze ma się dziś pojawić na ustne zaliczenie. Ustne zaliczenie – tekst jak jakiś tytuł pornola. I trochę się bałem, że ten żarcik może wcale nie jest daleki od prawdy. Złapałem łyk kawy i wtedy drzwi się je za sobą zamknął i stanął przed biurkiem. Z twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji. Śmierdziało od niego papierosami i piwem.– Siadaj, Dawid – wskazałem fotel.– Szary – poprawił mnie.– Dobrze. Siadaj, się wygodnie i bezceremonialnie zaczął coś przeglądać na telefonie. Byłem dla niego jak mu się nieco, bo dawno go nie widziałem na lekcjach. Właściwie, to od czasu… te same krótkie, może nawet krótsze włosy, te same bladoniebieskie, jakby wyprane z koloru oczy, choć jeszcze bardziej podkrążone, niż zazwyczaj. Na lewej brwi niedogojony strup. Wpadł na drzwi, czy czyjąś pięść? W jakiś dziwny sposób ta ranka do niego pasowała. Miał przecież męską, pociągłą twarz, zakończoną szczęką zwężającą się w kształt trójkąta. Nadawało mu to wygląd sportowca, którym zresztą był. Jeśli wierzyć Markowi, mojemu koledze wuefiście, Szary doskonale grał w nogę. Pasowały mu nawet lekko odstające, spiczaste uszy i płaski, ale długi nos. Dzięki temu miał w sobie coś z lwa. Diablo przystojny młody skurwiel.– Mam tu twój sprawdzian, którego niestety nie zaliczyłeś, ale chcę go omówić – zacząłem grzebać w papierach żeby znaleźć właściwy arkusz pośród morza dwój i trój.– Spójrz -wysunąłem do niego kartkę, ale w ogóle się nie zainteresował. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął paczuszkę.– Co ty robisz?– A nie widać? – mruknął. Wyjął filtr i bibułkę, otworzył paczkę z tytoniem pueblo.– Skręcasz szluga? – nie wierzyłem.– Brawo, bardzo pan domyślny – mruknął, skupiony na pracy.– Nie możesz tu palić – końcu zaszczycił mnie spojrzeniem. – Pan nie pali we własnym gabinecie?– Jest wspólny, a nie mój. I nie, nie palę tu.– Ale ja zapalę – oznajmił i wrócił do skręcania.– Słuchaj, gdyby to ode mnie zależało, to bym ci pozwolił, ale dyrektor…– Ale z pana pizda – wszedł mi w go skarcić, ale to nie wchodziło w grę. Nie widziałem go ani razu odkąd spędziłem pół nocy w tym cholernym domku w lesie. Kiedy ostatnio się do mnie odezwał, kazał mi ssać kutasa, a ja to zrobiłem. Po takiej przygodzie standardową relację uczeń-nauczyciel mogłem sobie wiedziałem co robić. Szary mówił, że pobawią się mną przez tę jedną noc i dadzą mi spokój. Wyglądało na to, że mówił prawdę. Teraz wystarczyło przetrwać ten kwadrans w gabinecie i będę miał go z głowy na całe dwa miesiące.– Dawid, musisz…– Nie muszę – posłał mi bezczelny uśmieszek – To ty musisz, typie. Musisz mi zaliczyć ten sprawdzian.– Nawet nic nie napisałeś na kartce! – oburzyłem się.– To napisz za spojrzał z zadowoleniem na skręconego papierosa i włożył go do ust.– Nic nie będę za ciebie pisał – miarka się przebrała. Płynnym ruchem zabrałem papierosa i machnąłem do małego plastikowego kosza przy biurku. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.– Dzisiaj przyszedłeś na odpowiedź ustną więc słucham. Przygotowałeś po angielsku opowieść o planach na wakacje?Parsknął, niezadowolony.– Na wakacje nie. Ale mogę panu opowiedzieć coś ciekawego z jednego wyjazdu do że nie słyszę. Podsunąłem mu jego sprawdzian z wielką jedynką zapisaną czerwonym cienkopisem.– No i ? – wzruszył Powoli odzyskiwałem rezon. Bądź co bądź, Szary był uczniem i zachowywał się jak uczeń.– Jeśli nie spróbujesz choć trochę, to nie będę mógł cię przepuścić – strzepnął z ramienia nieistniejący pyłek. Pewnie podpatrzył to na jakimś filmie.– Chcę czwórkę na koniec roku – powiedział.– Czwórkę? – otworzyłem szerzej oczy – Chłopie, ty olałeś ten wyglądał jakby podejmował jakąś decyzję.– Czyli co?- zapytał w końcu.– Czyli jutro masz ostatnią szansę. Przyjdź na odpowiedź z tego, co miałeś przyszykować na dzisiaj.– niespiesznie i udał się do drzwi, powoli, zamyślony.– Mogę tylko dodać jedną rzecz? – poprosił, łapiąc już za klamkę i uchylając drzwi. Byłem już prawie wolny.– Proszę się uśmiechnął i skinął głową, wołając wstałem i podszedłem. Chciał mi wyszeptać na ucho jakiś sekret?Stanąłem tuż obok. Teraz lepiej czułem zapach fajek i piwa. A także potu.– No? – drzwi i pchnął mnie z całej siły. Uderzyłem plecami o ścianę i osunąłem się na podłogę. Szary dopadł mnie i złapał za dekolt podkoszulka.– Co ty sobie wyobrażasz, śmieciu? – syknął – Ssiesz mi kutasa, a potem chcesz dyktować warunki?Patrzyłem mu w oczy i nie śmiałem choćby pisnąć. Nie drgnąłem. Dopiero po chwili zacząłem znowu oddychać. Miałem nad sobą pięść uniesioną do ciosu.– Ale…– Ryj, kurwo! – ryknął, a ja poczułem na twarzy mgiełkę jakby się opanował.– Nie będę cię bił, bo nie jestem prymitywny jak mnie i stanął prosto, całkowicie nade mną górując. Patrzył w dół skrzywiony, jakby oglądał coś Gapiłem się na skrawek opalonego ciała widoczny w przerwie między gumką bokserek i koszulką. Pamiętałem dobrze jego płaski brzuch i ścieżkę krótkich włosków biegnących od pępka w dół. Pamiętałem zarysowaną umięśnioną klatę i silne ramiona. Pamiętałem nawet słonawy smak jego kutasa.– Zrobimy tak – zaczął tłumaczyć, jednocześnie unosząc stopę. Ujebany, szarawy, niegdyś pewnie biały bucior z logo Nike spoczął mi ciężko na brzuchu. Wytarł we mnie podeszwę, Nie miałem odwagi zaprotestować.– Dasz mi czwórę na koniec roku, bez dyskusji. Bo jak nie dasz… – bucior zsunął się płynnie w dół, niebezpiecznie nacisnął na jaja i penisa, zabolało, aż podskoczyłem.– …to wywieszę w całej szkole zdjęcie twojego pedalskiego ryja z kutasem w środku. Kapewu?Pokiwałem głową i znowu spojrzałem na Nike. Przesunął się w górę, po mojej piersi aż pod samą twarz. Poczułem odór mocno znoszonego buta.– Liż – rozkazał.– Co?!Uniósł nieco nogę i klepnął mnie podeszwą w twarz.– Liż wierzyłem. Nigdy nie kręciły mnie takie rzeczy i w życiu bym nie pomyślał, że mogły kręcić Szarego. Może tylko chciał mnie pognębić, może to go wcale nie podniecało.– Nie lubię takich klimatów – próbowałem się wjechał mi na twarz i boleśnie docisnął do podłogi.– Przysięgam ci, kurwo, że jak teraz nie posłuchasz, to zabiorę ci komórkę i wyślę twoje lachociągowe popisy do całej listy mnie i doczołgałem się pod ścianę, oparłem o nią głowę, patrząc w górę, w jego śmiertelnie poważne oczy.– Ostatnia szansa – powiedział, kładąc mi znowu najacza pod twarzą – szybko, spociłem się, serce waliło. Ale nagle uzmysłowiłem sobie, że mi stoi. I to mocno. Widok i zapach tego najacza, poniżenie i rozkazy coś we mnie uruchomiły, ale nie było teraz czasu na delikatnie przytknąłem usta do czubka buta. Poczułem chłodny, gorzko-słony dotyk tworzywa.– Wąchaj. Głęboki wdech, się posłusznie. Ostry zapach potu młodego samca zakręcił mi w głowie. Przycisnąłem usta i na próbę przejechałem językiem. Smak był odrzucający i wspaniały zarazem. – Rozkoszuj się, to dla ciebie nagroda. Nie walcz z tym – słyszałem z góry. Zamknąłem oczy i wtuliłem twarz w jebiącego buta, łasiłem się do niego, czując że chcę więcej i więcej. Nie kontrolowałem tego. Język sam zaczął szukać nieregularności i szparek w tworzywie, z których można wylizać i wyssać najdrobniejsze cząsteczki smaku i zapachu mojego dominatora. Wpadłem w trans i gabinet wypełniły mokre dźwięki pracy mojej mordy.– Poleruj go… Dobrze – wyszeptał Szary i nie musiałem patrzeć, by wiedzieć że chłopak masuje się po chwyciłem stopę Szarego w kostce i przycisnąłem do siebie ten cudownie jebiący rarytas. Pozwoliłem mu podsuwać buta pod ryj z każdej strony i posłusznie ssałem. Twarz miałem mokrą od śliny i brudną od nagromadzonego przez lata noszenia pyłu.– Do czysta, kurwo – wyszeptał podsuwając podeszwę. Zerknąłem w górę, na twardego kutasa wystającego ze spodenek chłopaka, na jeżdżącą po nim szybko łapę. Na ekstazę wypisaną na twarzy Szarego. Teraz już mi odjebało. Złapałem buta oburącz i zacząłem z całych sił wpychać język w każdy rowek, w każdą nierówność, jeździłem po podeszwie tak mocno, że było to słychać, a język zaczął pchnął mnie i wylądowałem na plecach. Mokry od śliny najacz zaczął masować mi twarz, a ja wsunąłem rękę w bokserki i zacząłem sobie walić pojebanie mokrego i twardego kutasa.– Tak planowałeś tę konsultację, kurwo? – zapytał, nie przestając przyciskać mi buciora do policzka – Planowałeś opierdolić mi Air forcy?Nie do końca wiedząc po co, otworzyłem szeroko usta i Szary natychmiast to wykorzystał. Wepchnął we mnie czubek najacza, wciskał dalej, jakby chciał mi zmiażdżyć żuchwę. Ból, smak błota i zapach młodego jebaki doprowadziły mnie do ostateczności, a kiedy usłyszałem kilka urywkowych wdechów, a na twarz poleciały mi gorące strugi, sam też doszedłem. Nie dbałem o to, gdzie się spuszczam. Sam za to miałem na twarzy ładunek spermy Szarego, którą ten skurwiel wcierał teraz we mnie. Po chwili jednak się opanował. Dał mi spokój. Spojrzał tylko z góry i uśmiechnął się, zadowolony.– Nie masz najmniejszego pojęcia, w co się wpierdoliłeś, typie – powiedział w końcu – Daj zdołałem oponować. Po prostu sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem. Wyrwał mi go i przewertował zawartość. Nie wziął pieniędzy, za to splunął do środka i rzucił mi nim w ospermioną twarz.– Wpadnę do ciebie wieczorem. Adres znam. zamknęły się za nim z trzaskiem. ≈≈≈ To dziwne uczucie, przygotowywać się do seksu, którego wcale nie chcesz uprawiać. Goląc dupę i jądra, czułem jakbym trochę gwałcił sam siebie, robił coś wbrew swojemu ciału. Patrzyłem w lustro, w swoje zielone oczy i było mi dziwnie. Tak, jakby to Szary narzucał mi swoją wolę za pomocą moich własnych rąk. Powiedział że wpadnie i było dość oczywiste, jaki będzie cel tej wizyty. Nie będziemy przecież układali puzzli. Choć wcześniej mówił o naszej relacji, że to będzie tylko jednorazowa zabawa w domku w lesie, okazało się to ściemą. Razem z kumplami z paczki wykorzystał mnie, nagrał, a teraz bawił się w szantaż. Trzymał mnie na metaforycznej smyczy, i to się przygotowałem. Ogoliłem, wymyłem i założyłem było to, że przez cały czas miałem lekki wzwód. Byłem podniecony tym oczekiwaniem. Jarało mnie, że jakiś małolat może w każdej chwili wpaść do mieszkania i mnie wyjebać, zrobić ze mną co mu się tylko podoba. Jarało mnie tym bardziej, że jeśli zacznę stawiać jakikolwiek opór, ten gówniarz jednym kliknięciem w smartfonie może zniszczyć mi życie. Pociłem się z nerwów i mimowolnie głaskałem twardniejącego penisa. To nie miało żadnego sensu, to było popierdolone. Ale powoli stawało się męką. Dziewiętnasta, dwudziesta, dwudziesta pierwsza. Zacząłem podejrzewać, że tylko chciał mnie nastraszyć. Wcale nie zamierzał przyjść. Ta myśl jednocześnie przyniosła ulgę i rozczarowanie. Ulgę, bo jednak byłem wolny. Rozczarowanie, bo przez cały wieczór jaja pompowały mi w krwiobieg testosteron i zacząłem myśleć fiutem. Chciałem się jebać. Na tyle, że otworzyłem butelkę wina i uruchomiłem grindra. Skoro już jestem gotowy, to czas kogoś jak na życzenie, zadzwonił domofon. Dźwięk wydawał się rodzić bezpośrednio w mojej głowie. Uderzyło mnie ciepło. Podszedłem niepewnie, a cała odwaga i napalenie nagle wyparowały. Podniosłem słuchawkę.– Złaź na dół – usłyszałem krótko. Poznałem założyłem wygodne dresowe szorty, adidasy i bluzę z kapturem. Na zewnątrz nadal było ciepło więc pewnie bluzę i tak zdejmę. Złapałem też butelkę wyjściem, raz jeszcze stanąłem przed lustrem. Skupione spojrzenie zielonych oczu, zacięta mina, trochę było po mnie widać, że na coś czekam. Wiadomo na co.– Będzie dobrze – powiedziałem typowi z lustra i ruszyłem do opierał się z pełną nonszalancją o ścianę i ćmił resztkę skręta. Otaczała go delikatna woń tytoniu i marihuany. Choć było, ciepło, miał na sobie szara bluzę i długie jeansowe spodnie, z tych luźnych, które kiedyś nosiły wszystkie ziomale. Obdarzył mnie obojętnym spojrzeniem, ale uśmiechnął się, gdy zobaczył wino.– Plus jeden byczku – Gówno. Jest tu jakaś ławka?Ławka była. Na moje osiedle składało się kilka bloków tworzących zwarty pierścień, a w środku tego pierścienia jakiś mądry urbanista dwadzieścia lat temu zaplanował mały park. Były drzewa, place zabaw, alejki, gęste krzaki, polanka i dużo, dużo ławek. W ciepłe wieczory jak ten, co jakiś czas zza zakrętu wyłaniały się sylwetki, żarzyły się odległe pety i wybuchały pijane dłuższą chwilę łaziliśmy milcząc, a ja sam już nie wiedziałem czy chłopak szuka jakiejś idealnej ławeczki, czy po prostu ma ochotę połazić. Z drugiej strony, było ciepło, a w powietrzu dało się czuć pewne napięcie zwiastujące burzę. Burze są fajne.– Może tutaj? – wskazałem w końcu ławkę przyjemnie schowaną pod nisko wiszącymi gałęziami wierzby. Stojąca obok latarnia rzucała z góry rozproszone światło nadające miejscówce nieco intymnego charakteru. Ze śmietnika przy latarni wysypywały się puste paczki po czipsach i butelki po piwie.– Idealnie – zgodził się Szary i usiadł na oparciu ławki, buciory dając na siedzisko. To były te same Air Forcy, które miałem w mordzie ledwie kilka godzin wcześniej. Wydawały się czyste. Na ich widok zaczął mi stawać.– Fakt, ładne sobie poradziłeś, pedale – Szary najwyraźniej wiedział, że gapię się na jego buty – Chcesz dopucować trudno dostępne miejsca?Skwitował pytanie śmiechem więc uznałem, że to tylko żart. Poza tym był zjarany, co nie? Ja na przykład nigdy nie jestem napalony po trawie.– Czemu tu jesteśmy? – zapytałem nieco rozluźniony kolejnym łykiem wina. To było Bordeaux, cierpkie, ale o głębokim smaku i do tego mocne.– Wnętrza są nudne. Lubię posiedzieć na zewnątrz – Szary wzruszył ramionami i wyciągnął z kieszeni bluzy swoją torebeczkę z tytoniem i resztą zestawu. Jak zahipnotyzowany patrzyłem na pracę jego dłoni. Palce wiedziały co robią, i choć Szary patrzył, to wydawał się być zatopiony w myślach. Kręcił automatycznie, z wprawą jaką nabywa się po setkach albo i tysiącach powtórzeń tego samego procesu. Podobało mi się to.– Skręcisz mi?Nie odpowiedział, ale zaraz skończył formować, polizał bibułkę (ten moment kręcenia fajek, kiedy koleś lekko wysuwa język i liże papierek, zawsze cholernie mnie jarał) i po chwili wręczył mi idealnie skręconą fajkę. Poczekałem, aż skręci sobie następną i przyjemnie łaskotał, a w parku było cicho i dało się słyszeć granie świerszcza. Słyszałem też jak spala się bibułka na papierosie Szarego, kiedy się zaciągał. Sam nie wiem czemu, ale wyobrażałem sobie jak dym wypełnia mu usta, a potem trafia do płuc, skąd nikotyna krwiobiegiem dotrze do receptorów w mózgu i sprawi, że Szaremu po prostu jest nagle zrozumiałem, skąd u mnie takie myśli – w skręcie, który dał mi chłopak, było trochę trawy. Na tyle mało, że nie wyczułem zapachu, ale wystarczająco dużo, żeby podziałało. Zaśmiałem się do siebie, zaskoczony że bezwiednie dałem się ujarać się coraz silniejszy wiatr. Było jasne, że czas wracać do domu, bo zmokniemy, bo za kilkanaście minut będzie tu napierdalało złem. Powietrze miało elektryczny smak.– Pewnie sobie myślisz, że przyszedłem żeby cię ruchać, co? – chłopak zaskoczył mnie pytaniem. Spojrzenie miał całkiem bystre, nie wyglądał wcale na zjaranego.– No, w zasadzie to na początku tak zakładałem – przyznałem głupio.– No i miałeś rację. wiatru, wydało mi się, że temperatura podskoczyła o kilka nie był wstałem z ławki i stanąłem przed mnie znad niedopalonego fajka, a w jego oczach zobaczyłem coś stwardniał mi momentalnie, organizm pompował w niego krew pełną przed tą ławką, tak po prostu, na asfaltowej ścieżce, a chłopak usiadł niżej, żebym mógł wygodnie sięgnąć ustami tam, gdzie mam jemu też już stał?Szary sprawnie rozpiął spodnie i mimo półmroku zobaczyłem odznaczający się kształt pod białym materiałem.– Wąchaj – polecił i zaciągnął się niedopałkiem, mrużąc się i poczułem na policzkach ciepło jego ciała, silny zapach perfum, zapach świeżości, młodego faceta, wysyłany światu sygnał: robię to, co chcę. Zapach fajek i piwa, trawy, pianki do golenia. Przytknąłem nos do ciepłego materiału i poczułem piorunującą mieszankę spoconych jaj, stojącego, śliniącego się kutasa i moczu. Dobrze znany zapach, który mówi ci, że za chwilę będziesz miał fiuta w mordzie i to tylko kwestia kilku się głośno i mocno, a łapa Szarego docisnęła mnie do jego krocza.– Wąchaj pedale, zaraz wysmaruję ci kutasem ryj i cały będziesz tak wielką przyjemnością! Łasiłem się całą twarzą, dociskałem, wystawiłem język i wilżyłem i tak już mokre bokserki.– Jebany – ucieszył się – Zaraz jakiś twój sąsiad wyjdzie z psem i zobaczy jakiego pedaliona ma za rację, istniało ryzyko bycia przyłapanym, ale jakie to ma znaczenie, kiedy kutas zajebistego typka jest tuż obok twojej twarzy i aż się wyrywa żeby zapchać ci gardło?Złapałem za brzeg bokserek i zsunąłem je, wyciągnąłem na wierzch twardą pałę i gładko ogolone wielkie, obwisłe jaja Szarego. Syknął, ale nie sprzeciwił się więc zabrałem się do ich wylizywania. Ostro dawały potem, bo nosił te ciepłe jeansy. Może robił to celowo, może chciał, żebym miał co niuchać?– Bierz do ryja, śmieciu jebany. Szkoda czekał. Złapał mnie za włosy i nadział na kutasa. Manewrował, szukając wygodnej pozycji i po chwili płynnie wjechał niemal po gardło. Napluł mi na ryj, wytarł w to kutasa i znowu wpakował w usta. Pałę miał twardą jak kamień. Chwilę poruchał, ledwie zdążyłem zacząć się rozkoszować, a on znowu wyszedł, posłał porcję ciepłej śliny na mój ryj i znowu zaczął pakować w gardło. Bawił się tak bez oporów, używał mnie i czasem klepał po policzku, aż mu się i w końcu mogłem złapać porządny oddech. Mój aktyw tymczasem schował ociekający śliną sprzęt i znowu, nad podziw celnie, splunął mi w twarz.– Już chyba wystarczająco pokazałem, że jak się nie będziesz słuchał, to masz przejebane, co? – posłał mi złośliwy uśmieszek.– Masz zdjęcia i filmy – przyznałem, nadal łapiąc się.– Obaj wiemy, że na chuj mi te filmiki. Ty i tak zrobisz, co powiem.– Dlaczego tak uważasz? – zapytałem zdziwiony, że tak ładnie mnie przejrzał.– Głupi nie jestem. Jak mnie widzisz to ci się oczy świecą. Widać, że zrobisz wszystko.– Nie wszystko – zaprotestowałem.– Póki na niego uważniej. Kim był ten młody koleś? Jakim cudem znał mnie lepiej niż ja sam? Jakim cudem zmusił mnie do robienia tych wszystkich rzeczy? Jego ślina ściekała mi po twarzy i kapała z brody na Nie doceniłem go. To był diablo sprytny gość. Gość, który wie jak działają ludzie i umie to wykorzystać. A do tego jest napalony na jebanie mnie. Przystojny i wysportowany młody cwaniaczek. O co więcej mógłbym prosić?– Potrzebuję pedała – wyrwał mnie z zamyślenia – Takiego, co będzie mi zadowalał gnata kiedy chcę i jak chcę. Zainteresowany?Jego spojrzenie sprawiło, że przeszły mnie ciarki. Propozycja nie do odrzucenia.– Tak! – wyrwało mi się – Będę twoim… zmarszczył brwi.– To nie będzie tak, że jak masz ochotę, to przychodzisz. To będzie tak, że na skinienie palcem klęczysz przy pale i błagasz o spermę. Nie zadajesz pytań. Tak?– Tak! – gorliwie pokiwałem głową, a w bieliźnie poczułem silny wstrząs i ciepło.– Będziesz mnie kurwo zadowalał w każdy możliwy sposób. A mam dużo pomysłów.– Chętnie je poznam.– Poznasz – zapewnił – I to szybko. A póki co, idź do sklepu po browary. Niedobre to mnie, kiedy próbowałem wytrzeć twarz.– Masz iść z omelaną mordą. Niech wiedzą, że już do kogoś należysz, śmieciu.– Ale przecież…– Zamknij mordę – dostałem podeszwą w twarz i przewróciłem się na plecy. Z tej pozycji Szary wyglądał jak prawdziwy alfa. Lewa stopa drgała, rwała się żeby mi poprawić.– Jeszcze coś chcesz dodać? – zakpił i splunął, tym razem koło mojej głowy.– Nie – jęknąłem.– Esa. To i przez całą drogę nie wierzyłem, że to wszystko dzieje się naprawdę. Czy ja właśnie stałem się zabawką własnego ucznia, dwudziestoletniego chłopaka z głową pełną pomysłów na wykorzystywanie mnie? To brzmiało absurdalnie, ale mój kutas chyba w to wierzył, bo ani na chwilę nie przestawał zwilżać mi do sklepu osiedlowego jakby nigdy nic. Nie było innych klientów, a ekspedientką była młoda dziewczyna pracująca tu od niedawna. Spytała co podać, spojrzała zdawkowo, potem spojrzała jeszcze raz, żeby się upewnić, że jej się nie przewidziało. Do jej sklepu przylazł na oko trzydziestoletni koleś z twarzą całą mokrą od śliny i jakby nigdy nic poprosił o cztery piwa. Udało jej się jakoś to zignorować, ale pomyliła się, wydając wróciłem, Szary dopalał skręta. Rzucił nim we mnie, uskoczyłem i zdusiłem w sobie krzyk oburzenia. W końcu to on tu pokaż, co tam masz – wyciągnął rękę po jednorazówkę. Wyjął puszkę i zawleczka ustąpiła z sykiem niezadowolenia.– Może być? – zapytałem trochę speszony. Nie wiedziałem co mam mówić i robić. To była dla mnie zupełnie nowa sytuacja, nie znałem reguł beknął i posłał mi zadowolony uśmieszek. Wyglądał na pijanego. Spojrzałem na butelkę po winie. Pusta. Wyjebał to na raz? Kurwa, pewnie zaraz straci on tylko się gapił i popijał piwo, wyraźnie z siebie zadowolony. Wyglądał jak tysiąc innych dwudziestolatków z osiedla marnujących wieczorem czas pod blokiem. Ale nie był taki jak oni.– Wypinaj się – rzucił.– Co?Pijany czy nie, doskoczył błyskawicznie. Nie zdążyłem się uchylić, ani nawet ogarnąć co się dzieje. Lewa strona szczęki wybuchła bólem.– Zapamiętaj sobie cioto – Szary lekko zatoczył się do tyłu – Za każdym razem, jak powiesz „co” tak jak teraz, dostaniesz w mordę. Tak?– Tak, rozumiem – jęknąłem, masując obolałe miejsce. Nie było tak źle, ale ostatni raz ktoś mnie tak uderzył prawie dwadzieścia lat temu.– No. To wypinaj podziałała. Nie powiedziałem zakazanego słowa, tylko niepewnie, kompletnie speszony, podszedłem do ławki i odwróciłem się tyłem do chłopaka.– Oprzyj się porządnie i wypnij dupę – oparłem się rękami o oparcie ławki, a on pociągnął łyk piwa.– Opuść odsłoniłem nagie pośladki.– O kurwa, nie masz gaci? – Szary wybuchł śmiechem – Niby taki wstydliwy, a kurwa, łazi z dupą gotową do tłumaczyłem mu, czym są jockstrapy. Może wcześniej żadnych nie widział. Złapał mnie za pośladki, ścisnął i uszczypnął. Jęknąłem ze strachu i zadowolenia. Ze strachu, bo nie wyobrażałem sobie dawania dupy w tym parku, w którym w każdej chwili ktoś znajomy mógł się wyłonić zza zakrętu. Z zadowolenia, bo zajebisty młody ogier macał mnie po dupie. Nie wiedziałem co myśleć, ale mój penis wiedział aż za dobrze. Boleśnie napierał i pulsował. Jaja miałem wypełnione po brzegi i wprost marzyłem o kutasie głęboko w szarpał mnie za pośladki, rozchylił je i odnalazł palcem to, co go interesowało.– Wygolony – skomentował, wcale nie zdziwiony. Najwyraźniej nie byłem jego pierwszym „pedałem”.– Specjalnie dla ciebie – mruknąłem, zadowolony że jego palec masuje mnie po dziurze.– Ty kurwo – splunął po mistrzowsku prosto między moje pośladki. Nastąpił ten dobrze znany moment, kiedy aktyw rozsmarowuje poślizg wokół dziury. Oczekiwanie i ekscytacja tuż przed jebaniem zawsze doprowadzają mnie do szału, więc cicho zajęczałem. Nie mogłem się powstrzymać.– Zamknij mordę, bo sąsiad cię usłyszy – dostałem ostrego klapsa. Przyjemnie zapiekło.– Wyruchaj mnie – poprosiłem, odwracając się i patrząc jak żłopie piwo, skupiony na moim tyłku.– Zamknij pizdę! – wszystko stało się szybko. Szary zdjął Air forca i zdzielił mnie nim po dupie, a potem złapał mnie za włosy i pociągnął głowę do tyłu.– Otwórz ryj – usłyszałem tuz przy uchu. Dyszał ciężko, a jego oddech śmierdział tytoniem i i natychmiast spróbowałem zamknąć, ale Szary i tak bezceremonialnie coś wepchnął.– Tylko spróbuj to wypluć, kurwo – był biały sox, którego jeszcze przed chwilą miał na sobie Szary. Materiał był przyjemny w dotyku, ale jebał niemiłosiernie. Smród potu i znoszonego buta były niemożliwie intensywne, a usta wypełniał mi powoli gorzko-słony smak.– Ssij tego soxa, kurwo – nakazał i posłuchałem, zacząłem miętosić materiał językiem, próbowałem ssać, choć przecież Szary nie mógł wiedzieć, czy to robię, czy nie. A jednak, chciałem być posłuszny, chciałem go zadowolić i być jego pedałem. Ta myśl kompletnie mnie rozjebała, zacząłem jęczeć i kręcić dupą, napięcie stało się nie do zniesienia.– Tak ci się chce kutasa? – zakpił i złapał mnie za biodra. Kutas wszedł gładko, szybko, był przecież cały mokry od mojej śliny.– Ale masz rozciągniętą pizdę, poszło bez rozgrzewki – odpowiedzieć, chciałem przyznać, że lubię grube kutasy i dilda i dlatego moja dziura jest taka wytrenowana. Ale mogłem tylko jęczeć i nasycać się smakiem i zapachem jego soxa. Mogłem tylko mocniej wypinać dupę i rozkoszować się gorącym młodym kutasem wjeżdżającym we mnie raz za razem. Szary jebał mnie powoli, solidnie, chcąc czerpać frajdę z każdego ruchu, z dziury zaciskającej się wokół jego pały, z wilgotnych dźwięków kiedy wsuwał się po jaja.– Lubisz spermę w dupie, pedale? Lubisz?Sox w mordzie stłumił moją odpowiedź więc pokiwałem głową. Tak, lubię spermę w dupie. Kocham ten moment, kiedy koleś wtłacza we mnie całą zawartość jaj i jeszcze przez chwilę dopycha. Lubię sobie wyobrażać, jak te kilku ostatnich pchnięć kutasa spienia spermę wewnątrz mnie, ubija pisnąłem, czując niespodziewane mokre zimno. Odwróciłem się. Szary wylał mi na dupę resztę zawartości puszki i wyrzucił ją. Teraz moja dziura i jego kutas były mokre od piwa i Szary przyspieszył. Zaczął mnie jebać szybko, ostro, ewidentnie chcąc się spuścić. Moja dupa brała go wydając głośne mokre mlaśnięcia, a ja waliłem sobie coraz szybciej i w końcu wystrzeliłem. Cały się trząsłem i wyłem w mokrego od śliny soxa, a Szary dalej mnie jebał, raz za razem wpychał kutasa i z każdą chwilą był bliżej. Ostatnie ruchy były tak silne że przewrócił mnie na ławkę, ale nawet wtedy trzymał za biodra i dopychał kutasa.– Ściśnij mi jaja, kurwo!Zadziałałem automatyczne, na oślep sięgnąłem do tyłu i odnalazłem pełne spermy jądra. Nie kontrolowałem się, ścisnąłem z całej siły. Ostatnie ostre pchnięcie i Szary zaczął pompować we mnie spermę. Wydawał z siebie gardłowy dźwięk, dziki, męski, na granicy bólu i rozkoszy. Kręcił biodrami, czułem jak jego pała się we mnie rozpycha, ciągle pulsując w rytm kolejnych strzałów. Orgazm miał długi i po dłuższej chwili Szary doszedł do siebie. Puściłem jego jaja, a on się ze mnie wysunął. Bolało mnie tak wiele miejsc na ciele, że nawet nie chciałem myśleć o jutrze. Właściwie to w ogóle nie chciałem myśleć. Padłem na ławkę, byle jak podciągając przy tym spodenki. Dupę miałem wokół nas wariowała, silne wiatrzysko gięło gałęzie i porywało tumany piachu. Burza była już prawie nad wyrwał mi z ust soxa, o którym jakimś cudem kompletnie zapomniałem. On za to założył go z powrotem na stopę, co mnie trochę podjarało, a potem założył Air forca. Spojrzał w niego, gdy zagrzmiało. Potem na mnie.– Ktoś ci kazał się ubierać? – zapytał chłodno i syknęła kolejna puszka.– No… skończyliśmy…– Kończymy kiedy ja tak powiem, psie. Zdejmuj spodnie i na ziemię, na po orgazmie, jego polecenia upokarzały z podwójną mocą. Już nie chciałem się słuchać. Przecież zabawa już się skończyła!– Masz pięć sekund – jak magia. Zdjąłem spodenki, ukazując całkowicie przemoczony przód jockstrapów i mokrą od spermy i piwa dupę. Potem już mniej chętnie przybrałem pozycję na pieska, a Szary stanął za mną. Przycisnął buta do mojej biednej, wyruchanej dupy.– Wylej z siebie to mleczko – bardzo się bałem, żeby oponować. Spiąłem się, zrobiłem co chciał. Czułem jak z dziury wylatuje cała sperma, którą dopiero co we mnie wtłoczył.– Pojemnik na spermę – Szary stanął tuż przede mną. Spojrzałem w górę, w zimne, bladoniebieskie oczy.– Air force był cały w spermie, którą dopiero co z siebie wylałem. Nie wierzyłem, że to się dzieje. Nie wierzyłem, że Szary nadal chce mnie gnoić. Przecież obaj doszliśmy. Miałem dosyć.– No, pokaż, że jesteś grzecznym pedałem – o dziwo, w głosie chłopaka usłyszałem jakąś nutę sympatii. To już nie był bezwzględny rozkaz. Chciał mnie spojrzałem w górę i tym razem dostrzegłem lekki uśmiech. Ciepły, nie złośliwy.– Zliż, piesku – powiedział znowu zaczęło bić jak szalone, a penis z wolna twardniał. Niby jeszcze się wahałem, ale już wiedziałem, co będzie dalej. Po co to odwlekać?Nachyliłem się, maksymalnie wysunąłem język i zacząłem czyścić chodnik zaczęły spadać pierwsze ciężkie krople deszczu. Ktoś ma ochotę na trzecią część? Zostaw komentarz i zmotywuj mnie do pisania dalej.
Nigdy nic nie braa, miaa tytu uczennicy roku - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Książki detektywistyczne dla najmłodszych czytelników mają się dobrze i coraz częściej po ten gatunek sięgają rodzimi autorzy. Na blogu mogliście już przeczytać recenzje Zagadki zaginionej kamei autorstwa Marty Guzowskiej (TU) czy książek do nauki czytania Joanny Krzyżanek o kocim detektywie Papli (TU). Trefny nauczyciel Patrycji Zarawskiej z ilustracjami Tomasza Minkiewicza otwiera cykl pt. Niemożliwi Detektywi wydawnictwa Wilga dla dzieci wczesnoszkolnych. TREFNY NAUCZYCIEL Blanka, Bernard i Bajorek chodzą do tej samej klasy, ale nigdy nie nawiązali bliższych relacji. Kiedy klasa wyjeżdża na wycieczkę szkolną, a ta trójka z różnych względów nie bierze w niej udziału, nadarza się okazja do lepszego poznania. Dzieci przychodzą do szkoły, bo pani Piórko ma mieć z nimi zastępstwo. Ku ogromnemu zdziwieniu Blanki i chłopców zamiast miłej nauczycielki w klasie pojawia się barczysty dryblas z łysą głową i ewidentnymi brakami w wykształceniu („Przyszłem” czy „siecza kredeńska” to tylko niektóre z jego błyskotliwych wypowiedzi). Uczniowie szybko zdają sobie sprawę, że coś tu nie pasuje, i to bardzo! Nie mogą liczyć na pomoc dyrektorki ani nawet sekretarki, więc sami próbują rozwiązać zagadkę trefnego nauczyciela. Wspólny cel nie tylko zbliża ich do siebie, ale również wyzwala w nich całkiem duże pokłady dedukcyjnego myślenia. ZAGADKA DLA POCZĄTKUJĄCYCH CZYTELNIKÓW Trefny nauczyciel to historia, którą połyka się na raz. Krótkie rozdziały i sporo czarno-białych ilustracji (w tym całostronicowych) sprawiają, że kolejne strony przewraca się w błyskawicznym tempie. Akcja tej minipowieści detektywistycznej rozgrywa się w ciągu jednego przedpołudnia, więc można niemal odnieść wrażenie, że czytelnik poznaje tę historię w czasie rzeczywistym. Patrycja Zarawska pisze sprawnie, wplata do tekstu wyrażenia z potocznego języka, ale na tyle dyskretnie, że nie ma się wrażenia, że w jakiś sposób chce się przypodobać młodemu odbiorcy. Nie epatuje gagami, ale w paru miejscach wywołuje śmiech. Dużym plusem Trefnego nauczyciela są ilustracje Tomasza Minkiewicza, który zachwyca zwłaszcza na rozkładówkach, w których ukazuje sytuację z nietypowych perspektyw: z dołu lub z góry. Historia o młodych detektywach dobrze się sprawdzi w przypadku początkujących czytelników nie tylko ze względu na atrakcyjną treść, ale również ze względu na wygodny bezszeryfowy krój pisma. A młodsze dzieci z przyjemnością dowiedzą się z niej, jak wygląda życie szkolne – chociaż w dość nietypowej odsłonie. O AUTORACH Patrycja Zarawska od ponad 20 lat jest zawodowo związana z literaturą dziecięcą: tłumaczy ( serię z żółwikiem Franklinem), redaguje i pisze. Jest autorką kilkunastu zbiorów opowiadań dla dzieci i książek popularnonaukowych. Tomasz Minkiewicz jest rysownikiem i scenarzystą komiksowym, a także pisarzem, satyrykiem i ilustratorem. Ukończył studia na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Od 2003 wspólnie z bratem publikuje serię komiksów o Wilq – superbohaterze z Opola, która liczy już 20 tomów. KONKURS Zapraszam do udziału w konkursie, w którym można wygrać jeden egzemplarz książki Trefny nauczyciel. Zadanie konkursowe polega na opisaniu nauczyciela, który najlepiej zapadł Wam w pamięć. Zamieśćcie swoją odpowiedź w komentarzu pod tym postem. Konkurs trwa od 3 lipca 2018 do 11 lipca 2018 do godziny 23:59. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu jednego dnia od zakończenia konkursu. Wysyłka nagrody możliwa na terenie Polski. Będzie mi miło, jeśli polubicie stronę Dżin z tomikiem na Facebooku (TUTAJ), a także udostępnicie post z informacją o konkursie na Facebooku. WYNIKI Drodzy Dżinternauci! Dziękuję za piękne, zabawne i wzruszające opisy Waszych nauczycieli. Myślałam, że wybór zwycięskiej odpowiedzi będzie dużo prostszy, ale zaskoczyliście mnie zarówno samymi postaciami, jak i sposobem ujęcia tematu. Za świetnie napisaną historyjkę, którą scena po scenie bez trudu odtworzyłam w wyobraźni, oraz opis wspaniałej nauczycielki fizyki, jakiej sama nigdy nie miałam, postanowiłam nagrodzić Katarzynę M. Katarzyno, prześlij swoje dane adresowe na dzinztomikiem@ TYTUŁ: Trefny nauczyciel SERIA: Niemożliwi Detektywi TEKST: Patrycja Zarawska ILUSTRACJE: Tomasz Minkiewicz LICZBA STRON: 96 OPRAWA: twarda FORMAT: 15 × 20 cm WIEK: 6+ WYDAWNICTWO: Wilga ROK WYDANIA: 2018
Jeszcze się nie skończyło,ijaaa, Najważniejsza jest miłość,ijaaa, Jeśli upadłeś raz,masz szanse wstać, Więc weź sie w garść,i chodź się bawić, I chodź się napić, I wszystko gra,ja mam ten stuff, Ja mam ten skład, Życie to nie bajka,ale, Ja mam ten skład. 1. Ziomki wpadli z rana (rana), Znowu palę Jana (Jana),
Analizując sytuację Polski na przestrzeni lat mogę stwierdzić iż nie można było uniknąć rozbiorów Polski. Tereny Polski geograficznie leżą wokół wielu znaczących państw europejskich. Granica Polski dzielona była z takimi potęgami, mocarstwami jak Rosja czy Prusy. W „ towarzystwie” takich państw bardzo łatwo można było stracić ziemie, naród i kraj. Państwa ościenne Polski prowadziły od początku swojego istnienia dość ekspansywną politykę zagraniczną. Tereny Polski były „apetycznym kąskiem” dla szybko rozwijających się mocarstw. Zewnętrzne zagrożenia były pośrednim lecz w ostatecznym rozrachunku decydującym czynnikiem, który doprowadził do rozbiorów Polski. Kolejną przyczyną było osłabienie wewnętrzne kraju. Postępująca od XIV wieku pewna tendencja osłabiająca władzę w Polsce była zaczątkiem rozbiorów. Ustrój Rzeczpospolitej na przestrzeni wieków ewoluował lecz nie zawsze godziło się to z nastrojami społecznymi w państwie. Jednak dopiero same zdarzenia, które wydarzyły się bezpośredni przed rozbiorami miały decydujący wpływ na dalsze losy państwa. Jeszcze za życia Augusta III Sasa powstały w Polsce dwa wrogie sobie stronnictwa magnackie. W związku ze zbliżającą się elekcją Caryca Katarzyna II wysuwa jako kandydata na tron Stanisława Poniatowskiego. Stanisław August Poniatowski zostaje kolejnym królem elekcyjnym będąc jednocześnie gwarancją kontroli państwa polskiego prze Katarzynę Carycę. Stanisław August przeprowadza w Polsce szereg reform podobnych do proponowanych przez rodzinę Czartoryskich lecz nie spotkało się to z aprobatą zwolenników tego stronnictwa. Prusy i Rosja również obawiały się nowych reform, które mogły dać Polsce siłę i niezależność. Kraje te podjęły kroki w dalszym działaniu tak aby nie dopuścić do wzrostu znaczenia Polski. Wmieszały się w sprawy Polski pod pretekstem żądania równouprawnienia innowierców. Pomimo niechętnego stosunku do żądań sąsiadów, ostatecznie na sejmie w 1767 roku szlachta obaliła dotychczasowe reformy. W Polsce zaczynają panować „złotowolnościowe” przywileje szlacheckie co jest źródłem słabości naszego kraju. W tym momencie następuje wewnętrzne rozbicie państwowości i rządów w kraju. Caryca Katarzyna wywożąc i porywając opornych senatorów czuwa nad dalszym przebiegiem wydarzeń. Spotkało się to z oburzeniem ze strony Polaków, którzy w 1768 roku zawiązują konfederację barską skierowaną przeciwko ingerencji Rosji i samemu królowi. Jednak pod naciskiem państw zaborczych zostaje zwołany sejm rozbiorowy w 1733 roku. Polscy szlachcice zostają przekupieni i składają przysięgę nowym władzom. Dochodzi prawda do nielicznych protestów takich jak wystąpienie Tadeusza Rejtana lecz to za mało by zmienić bieg historii. Konkretne rokowania rozbiorowe podjęte zostały w 1771 r. Ostateczne decyzje zapadły na początku 1772 r., a 5 sierpnia 1772 r. podpisane zostały trzy traktaty. W imieniu Katarzyny II traktat rozbiorowy podpisywali Nikita Panin oraz Aleksander Golicyn. W imieniu Marii Teresy i Józefa II - Józef Lobkowitz, a imieniu Fryderyka II - książę Wiktor Fryderyk Solms. Trzeba było rozbiór jakoś uzasadnić. To nie było takie proste zająć część terytorium obcego państwa w Europie i nic na ten temat nie powiedzieć. Katarzyna II uzasadniając rozbiór Rzeczpospolitej powróciła do sytuacji z 1764 r. Udowadniała, że należą się jej północno-wschodnie ziemie Rzeczpospolitej, a więc województwo inflanckie, mścisławskie, prawie całe województwo witebskie, część województwa połockiego i mińskiego. Razem stanowiło to 92 tys. km2. Na tym terytorium mieszkało blisko 1,5 mln ludzi. Prusy zagarnęły województwa pomorskie, ale bez Gdańska, województwo malborskie z całą Warmią, chełmińskie bez Torunia, oraz część województw poznańskiego, gnieźnieńskiego, inowrocławskiego, brzesko-kujawskiego, ziemię lęborską i bytowską. Ziemia lęborska i bytowska były dotychczas lennem Rzeczpospolitej. Łącznie Prusy zagarnęły 36,5 tys. km2. Na tym terenie zamieszkiwało ok. 580 tys. ludzi. Dzięki temu Prusy uzyskiwały połączenie pomiędzy Brandenburgią a królestwem pruskim. Przejęły także kontrolę na eksportem polskiego zboża. Od 1775 r. Rzeczpospolita musiała płacić wysokie cło za przewóz zboża do Gdańska. Austria zagarnęła Małopolskę po Wisłę i San, czyli część województw krakowskiego, sandomierskiego, województwo bełskie i ruskie, a także skrawki województw podolskiego i wołyńskiego aż po prawy brzeg rzeki Prut. W zaborze austriackim znalazło się 86 tys. km2, na którym zamieszkiwało blisko 2 mln ludzi. Niektórzy mówią, że nawet było 3 mln ludzi. Rzeczpospolita w wyniku pierwszego rozbioru straciła 30 % powierzchni państwa oraz około 37 % ludności. W Rzeczpospolitej nie podniosły się żadne głosy sprzeciwu na to się stało. Ludność wiejska przywykła już do obecności obcych wojsk, a o przynależności do nowego państwa dowiedziała się wówczas, kiedy kazano płacić podatki, wtedy gdy nowe władze zaczęły nakładać swoje prawa. Ci którzy po upadku konfederacji barskiej opuścili kraj próbowali coś czynić za granicą, ale znaczenie emigracji po konfederacji barskiej było znikome. Sam Stanisław August Poniatowski rozpoczął akcję dyplomatyczną. Chciał, aby rozbiór został potępiony przez takie kraje jak Anglia, Francja, Hiszpania, ale na pomoc tych państw liczyć nie mógł. Udało się zakwestionować uzasadnienie prawne rozbiorów. Natomiast ci którzy pozostali na terenie Rzeczpospolitej kanclerz litewski Michał Fryderyk Czartoryski zatwierdził przykładając pieczęć kanclerską rozbiory. Adam Czartoryski, książę, złożył przysięgę wierności Katarzynie II. Podobnie postępowali inni przedstawiciele szlachty, składając przysięgę wierności nowym władcom na zabranych ziemiach, prosząc jedynie o zachowanie swoich przywilejów. Odruchy sprzeciwu właściwie należały do rzadkości. Nowi władcy nie zamierzali jednak respektować przywilejów szlacheckich. Dla nieposłusznych zapowiadali surowe kary. Pojawił się problem tych magnatów, którzy mieli swoje majątki podzielone teraz granicą. Musieli oni złożyć przysięgę wierności zaborcom, a jednocześnie obowiązywała ich przysięga złożona Rzeczpospolitej. Rosja, Austria i Prusy nie mówiły o zaborze. Mówiły natomiast o rewindykacji granic, co więcej słusznych granic. Pojawiały się publikacje, w których udowadniano, że Rzeczpospolita posiadała prawa, terytoria, które jej się nie należały, lecz należały się państwom ościennym. I tak. Katarzyna II powoływała się na swój tytuł, wszak nosiła tytuł cesarzowej Wszechrosji, wszystkich ziem ruskich. Dlatego wszystkie ziemie ruskie także te, które znajdowały się w granicach Polski należały do Rosji. W imię tego tytułu carycy ziem ruskich zagarnięto polskie Inflanty, które nigdy ziemią ruską nie były. Zaborem Rosja łamała pokój Gżymułtowskiego, który ustalał granice pomiędzy Rosją i Polską za nienaruszalną po wszeczasy. Prusy odwoływały się do rzekomej słusznej sukcesji Brandenburgii na Pomorzu Zachodnim, ponieważ zakon krzyżacki panował na ziemi Gdańskiej i Warmii, a król pruski był sukcesorem zakonu krzyżackiego. Dlatego Ziemia Gdańska i Warmia należały do Prus. Zapomniał tylko król pruski o pokoju toruńskim z 1466 r., traktacie krakowskim z 1525 r., oraz o traktatach bydgosko-welawskich z 1657 r. Najmniej podstaw do uzasadnienia zaboru miała Austria, tylko jej argumenty przypominały bardziej satyrę, aniżeli dowód historyczny. Po dokonaniu pierwszego rozbioru państwa zaborcze uroczyście potwierdzały, że żadnych roszczeń terytorialnych wobec Rzeczpospolitej wysuwać już nie będą. I rozbiór nie przekreślał jeszcze szans Rzeczpospolitej. Możliwością wyjścia z kryzysu było przeprowadzenie szybkich i dobrych reform, reform, które wzmocniły by państwo, ponadto scaliły polskie społeczeństwo. Państwa zaborcze domagały się zwołania sejmu Rzeczpospolitej, zależało im na tym, by sejm Rzeczpospolitej zatwierdził traktaty rozbiorowe. Sejm otwarto 19 kwietnia 1773 r. Aby uniknąć jego zerwania doprowadzono do zawiązania konfederacji. Przeciwko temu zaprotestował poseł nowogródzki Tadeusz Rejtan. Powiedział on, że w uniwersale zwołującym sejm nie było mowy o konfederacji. Zakwestionowano także urząd marszałka sejmowego, na który to urząd został mianowany, a nie jak wymagało prawo wybrany, zwolennik Rosji Adam Poniński. Tym razem, może po raz pierwszy w historii Rzeczpospolitej, liberum veto miało służyć dla dobra Rzeczpospolitej. Sprzeciw Rejtana sejm zignorował. Rozpoczęto obrady. Sejm przekształcił się w sejm delegacyjny i rozpoczęto procedurę mającą doprowadzić do zatwierdzenie traktatów rozbiorowych. Tadeusz Rejtan próbował jeszcze zatarasować swoim ciałem wejście do sali, gdzie znajdowały się dokumenty rozbiorowe. Później Tadeusz Rejtan popełnić samobójstwo. Adam Poniński za usługi wobec Rosji otrzymał tytuł książęcy. Traktaty rozbiorowe zostały przyjęte. Poza podpisaniem traktatów rozbiorowych sejm rozbiorowy podjął także inne reformy, które miały służyć dobru Rzeczpospolitej. Utworzono Komisję Edukacji Narodowej. Było to pierwsze ministerstwo oświaty. Komisję tworzyło 8 osób wybieranych na 6 lat. W ramach Komisji Edukacji Narodowej działali tacy ludzie jak Ignacy Potocki - przewodniczący Towarzystwa Ksiąg Elementarnych, Grzegorz Piramowicz - pijar, Hugo Kołłątaj, Kazimierz Narbut - pijar, Antoni Popławski - pijar. Komisja przejęła nadzór nad wszystkimi szkłami w państwie, także nad uniwersytetami w Krakowie i Wilnie. Powołano Radę Nieustającą. Zajęła ona miejsce tzw. Rady Senatorskiej. Miała służyć królowi rada i pomocą. Monarcha był jedynie członkiem rady i posiadał jeden głos, ale w przypadku, kiedy głosy w radzie rozłożyły się równomiernie monarcha miał prawo do drugiego głosu, jego głos mógł przeważyć. W skład Rady wchodziło 36 osób, których wybierał sejm w połowie z senatu, w połowie z izby poselskiej. Co 2 lata miała ustępować 1/3 Rady, a sejm wybierał nowych. Rada swą działalność realizowała przy pomocy pięciu komisji, departamentów: - departament interesów cudzoziemskich (spraw zagranicznych), departament policji,departament wojska, departament skarbu, departament sprawiedliwości. Decyzje podejmowano większością głosów. W Radzie coraz większe znaczenie zaczął odgrywać król, a właściwie kryjący się za jego plecami poseł rosyjski, co uniemożliwiało normalne funkcjonowanie Rady. Blokowano w ten sposób działalność reformatorską. Dlatego w niedługim czasie Rada Nieustająca została określona jako „zdrada nieustającą”. Sejm podjął decyzję o zwiększeniu liczby wojska do 30 tys., z czego 22 tys. miała wystawić Korona, a 8 tys. Litwa. Uchylono kary śmierci. Zakazano tortur w celu uzyskania zeznań. Byłemu kanclerzowi Andrzejowi Zamojskiemu zlecono opracowanie nowego kodeksu prawa, szczególnie prawa sądowego. Przeprowadzono także reformę wzmocnienia finansów państwa. Do tej pory, jeśli skarb państwa potrzebował jakiegoś wzmocnienia, to podnoszono podatki. Teraz sejm rozwiązał sytuację inaczej. Starostwa oddawano tym, którzy chcieli płacić więcej bez podnoszenia podatków. Wprowadzono także praktykę sporządzania budżetu państwowego. Rzeczpospolita była właściwie pierwsza w tym względzie na kontynencie europejskim. W latach 1788-1792 odbył się sejm, rozpoczynał się on w bardzo korzystnym dla Rzeczpospolitej momencie. Rosja musiała zaangażować się w Turcję. Wojna z Turcją sprawiła, że Rosja pogrążyła się w kłopotach militarnych. Osłabła także kontrola ambasady rosyjskiej w Warszawie. Polityka Prus wobec Rzeczpospolitej dawała nadzieję na możliwość przeprowadzenia reform. Sejm rozpoczęty jesienią 1788 r. miał być sejmem zwyczajnym, ale posłowie jakby się umówili - na samym początku wyrazili gotowość do przedłużenia obrad sejmu, początkowo o kilka miesięcy. Niemniej jednak było to pewne novum w polityce Rzeczpospolitej. Później pojawił się postulat sejmu nieustającego. Przedłużeniu obrad sejmowych sprzyjało przekonanie, że należy zerwać z zależnością od Petersburga i w sposób samodzielny decydować o losach Rzeczpospolitej. Tuż po otwarciu obrad podjęte zostały decyzje o podniesieniu liczby wojska do 100 tys. Było to pierwsza uchwała sejmowa, uchwała, która miała właściwie zadecydować o dwóch latach sejmu. Bowiem pierwszy zapis uchwalono zgodnie, natomiast doszło do kłótni o komendę nad wojskiem, kto tym wojskiem 100 tysięcznym ma kierować. Punktem spornym były także pieniądze na utrzymanie takiego wojska. Wówczas to na sejmie ujawniła się opozycja wspierana pieniędzmi z zagranicy. Drugim posunięciem sejmu było zniesienie departamentu wojskowego przy Radzie Nieustającej, a w miejsce tego powołano komisję sejmową do spraw wojska. To wywołało sprzeciw posła carskiego. Tenże poseł członek ambasady rosyjskiej nakłaniał króla Stanisława Poniatowskiego, by opuścił sejm, który wówczas zostałby zerwany. 19 stycznia 1789 r. sejm w odpowiedzi zlikwidował całą Radę Nieustającą. To sejm przejął funkcje rządu. Reformy hamowała opozycja sejmowa. Szybko okazało się, że sejm jako zbyt liczny, nie jest w stanie pełnić funkcji rządu. Pojawiła się konieczność utworzenia czegoś na miejsce Rady Nieustającej. W grudniu 1789 r. sejm otrzymał "zasady do poprawy rządu" przygotowane przez Ignacego Potockiego. W lipcu 1789 r. we Francji wybuchła rewolucja. Wywarło to pewien wpływ na polskie środowisko mieszczańskie. Wówczas to w listopadzie tegoż roku prezydent Warszawy Jan Dekert zgromadził przedstawicieli 141 miast królewskich i wraz z nimi udał się w czarnej procesji na zamek królewski, by przedstawić sejmowi swoje żądania. Przedstawiciele miast domagali się rozszerzenia uprawnień mieszczan w życiu politycznym państwa. Sejm przyjął postulaty mieszczan, ale pracował bardzo powoli. Kłótnie podzieliły sejm na zwolenników i przeciwników reform. Ponadto wśród samych zwolenników reform zaznaczył się podziały dotyczące spraw jak daleko powinny być posunięte reformy. Tymczasem w Europie zmieniała się sytuacja międzynarodowa. W 1790 r. zmarł Józef II, jego następcą został Leopold II, który zawarł ugodę z Prusami. Pojawiła się możliwość pojednania pomiędzy Prusami i Rosją, ponieważ Rosja odstąpiła od wojny ze Szwecją. Jesienią 1790 r. zakończyły się dwa lata sejmowania. Powstało pytanie o dalszą legalność sejmu. Sejm miał bowiem być zwoływany co dwa lata. Na tyle był udzielony mandat poselski. Pojawił się problem: czy sejm ma się rozwiązać czy ma kontynuować dzieło reform. Wówczas podjęto decyzje o dalszych obradach sejmu, natomiast sejmiki ziemskie miały wybrać nowych posłów. W ten sposób została podwojona ilość osób należących do izby poselskiej. Nowi posłowie byli w większości zwolennikami reform państwa. Byli to ludzie, którzy ukończyli edukacje w szkołach już pod patronatem Komisji Edukacji Narodowej. Zmienił się nastrój w sejmie. 5 stycznia 1791 r. sejm w nowym składzie uchwalił deklarację, która głosiła, że każdy poseł biorący od państw obcych pieniądze będzie karany śmiercią. 18 kwietnia sejm uchwalił ustawę o miastach. W tej ustawie znalazły się postulaty z czarnej procesji. Uchwalone zostało prawo o sejmikach. Z sejmików szlacheckich wykluczono gołotę. Gołota była to szlachta bez ziemi, była to szlachta najbardziej przekupna, a było jej najwięcej. Miała ona wpływ na to, kogo na sejmikach ziemskich wybierają do sejmu. Później obydwie te ustawy znalazły się w ustawie rządowej z 3 maja. Bezpośrednio po przyjęciu ustawy o miastach obrady sejmu zostały zawieszone z uwagi na Święta Wielkanocne. Większość posłów rozjechała się do swoich domów, licząc na to, że obrady zostaną wznowione 5 maja. Zwolennicy reform zostali powiadomieni o tym iż maja się stawić w sejmie 3 maja. Co więcej, o tym, że sejm rozpocznie obrady 3 maja zostali powiadomieni mieszczanie warszawscy. Rankiem 3 maja na placu Zamkowym gromadziły się tłumy mieszczan. Było ok. 20 tys. Niektóre cechy przybyły z bronią, bojąc się interwencji rosyjskiej. Co więcej hetman Branicki ściągnął wówczas do Warszawy swoich zwolenników, a należał on do przeciwników reform. Przed godz. 11 przybył do sejmu sam król Stanisław August Poniatowski. Na sali byli przede wszystkim zwolennicy reform. Kręgi opozycyjne były wyraźnie uszczuplone. Odczytano doniesienia o sytuacji międzynarodowej. Wówczas podkreślono konieczność natychmiastowego przeprowadzenia reform ustroju państwa ze względu na złą sytuację międzynarodową. Następnie odczytano projekt ustawy rządowej, głosy opozycji zostały zagłuszone, ustawa została przyjęta, a król złożył na nią przysięgę. Najgłośniej przeciwko ustawie krzyczał poseł kaliski - Jan Suchorzewski. Była to konstytucja sejmowa, uchwalono przez sejm walny skonfederowany, nazwana od daty uchwalenia konstytucją 3 maja. Konstytucja 3 Maja składała się ze wstępu, 11 artykułów, zakończenia z podpisami. Do Konstytucji zostały dołączone ustawy dodatkowe - ustawa o miastach, o sejmikach. Wśród tych 11 artykułów widać było pewien logiczny porządek. Pierwsze cztery artykuły od 1 do 4 dotyczyły: religii katolickiej, praw duchowieństwa, szlachty, mieszczan i chłopów - czyli wszystkich stanów Rzeczpospolitej. Były to więc normy określające ustrój społeczny państwa. Omawiały także prawa stanowe. Artykuły 5 do 8 mówiły o ustroju politycznym, omówiona została władza wykonawcza, ustawodawcza i sądownicza. Artykuł 9 podjął problem regencji. Artykuł 10 mówił o wychowaniu dzieci królewskich. Artykuł 11 omawiał zagadnienie sił zbrojnych Rzeczpospolitej. Uchwalenie konstytucji 3 maja zaniepokaja przeciwników reform, zwłaszcza magnatów polskich. Łącznie więc z państwami sąsiednimi postanawiają nie dopuścić do żadnych reform w Polsce. W tym celu Katarzyna II wydaje polecenie przygotowania w Petesburgu konfederacji, która jest ogłoszona w Targowicy i ma za zadanie obalić postanowienia konstytucji 3 maja. Dochodzi do walk pomiędzy wojskami rosyjskimi. Odnieśliśmy nawet kilka zwycięstw ale Stanisław August Poniatowski nie wierząc w końcowy sukces wydaje rozkaz zaprzestania walk licząc na ugodę z carycą. Do ugody nie doszło i targowiczanie przejmując władzę burzą wszystko co stworzył Sejm Czteroletni. Obalają konstytucję 3 mają i zajmują majątki tych którzy „opuścili” kraj. W roku 1793 po porozumieniu Prus i Rosji dochodzi do drugiego rozbioru Polski. Drugi rozbiór Polski i rządy targowiczan wywołały wielkie oburzenie wśród społeczeństwa . Pod naciskiem społecznych niepokojów została przygotowana insurekcja na której czele miał stanąć Tadeusz Kościuszko. Wódz powstania organizuję armię która miała walczyć z targowiczanami. Wojska kosynierów odniosły sukces w bitwie pod Racławicami ( 1794 rok ). Wieść o zwycięstwie Kościuszki szybko obiegła Polskę i rozpaliła a rodakach nadzieję i chęć walki w innych miastach. Po ogłoszeniu Uniwersału Kościuszko chciał zapewnić sobie wsparcie chłopów lecz powstanie w sumie zostaje stłumione. Armia prusko-rosyjska miażdży wojska polskie, ginie wielu znakomitych przywódców. Stolica – Warszawa zostaje zajęta przez wojska wroga. 16 listopada 1794 r. pod Radoszycami ostatnie oddziały powstańcze złożyły broń. Powstanie zakończyło się klęską. Dowódcy powstania T. Kościuszko, Józef Sierakowski znaleźli się w niewoli. Trafili do carskich więzień. Sąsiedzi Rzeczpospolitej rozpoczęli rozmowy na temat ostatecznego podziału państwa polskiego. Tym razem do planów rozbiorowych włączyła się także Austria, która nie brała udziału w drugim rozbiorze. Nie brała udziału w zwalczaniu insurekcji. Pomiędzy zaborcami doszło do napięć co do podziału Rzeczpospolitej, a wykorzystała to Francja, umacniając zdobycze rewolucji francuskiej. Było to możliwe dzięki temu, że Prusy, które chciały aktywnie uczestniczyć w podziale Rzeczpospolitej zawarły z Francją pokój. Od 23 grudnia 1794 r. do 3 stycznia 1795 r. przygotowywano traktat rozbiorowy pomiędzy Rosją i Austrią. Natomiast dopiero w październiku gotowy był traktat rozbiorowy pomiędzy Rosją i Prusami. W traktacie austriacko-rosyjskim znalazło się uzasadnienie. Jako uzasadnienie podano fakt wybuchu powstania, które zagrażało sąsiadom Polski oraz niemożność zdaniem zaborców utworzenia przez Rzeczpospolitą rządu. Przy pierwszym dwóch powstaniach bawiono się w ratyfikację traktatów rozbiorowych przez polski sejm. Przy trzecim rozbiorze nie było im to już zupełnie potrzebne. Państwa polskiego już nie było. Rzeczpospolita została wymazana z mapy Europy. Natomiast pozostał problem. Był król państwa, którego nie było, król, który tron zdobył dzięki poparciu rosyjskiemu, teraz tego króla trzeba było nakłonić do abdykacji. Sam Stanisław August Poniatowski chciał abdykować po I rozbiorze, ale wówczas Katarzyna II jego abdykację odrzuciła. Od stycznia 1795 r. Stanisław Poniatowski przebywał w Grodnie. W jednym ze swoich listów skierowanych do Katarzyny II zwrócił się o pomoc dla społeczeństwa polskiego. Carycy jednak los Polski szczególnie nie obchodził. Stanisław August Poniatowski abdykację złożył 25 listopada 1795 r. w rocznicę swojej koronacji. Przewieziony został następnie do Petersburga, gdzie doczekał się śmierci Katarzyny II. Zmarł 12 lutego 1798 r. Pochowany został w kościele św. Katarzyny. W 1938 r. odbył się drugi pogrzeb króla Stasia. Z Petersburga jego prochy zabrano i pochowano w jego rodzinnej miejscowości w Wołczynie. W 1994 r. odbył się trzeci pogrzeb i króla Stasia pochowano w Warszawie. Na mocy traktatu rozbiorowego Austria zajęła Kraków, który był okupowany przez armię pruską. Zajęła także Austria płd. część Galicji i Małopolski. Granica zaboru austriackiego biegła wzdłuż Pilicy, następnie na wsch. od Warszawy, obejmowała Lubelszczyznę i na wysokości Ziemi Chełmskiej łączyła się z województwem pruskim. Było to ponad 47 tys. km2 na których zamieszkiwało blisko 1,5 mln ludzi. Granica zaboru pruskiego biegła także wzdłuż Pilicy, Prusy zajęły Warszawę, Mazowsze, i część Podlasia, płn. wsch. opiera się na Niemnie. Ten zabór pruski objął 48 tys. tym terenie mieszkało 1 mln ludzi. Rosja zajęła Kurlandię, Litwę aż po Niemen z Grodnem, Nowogródczyznę, część Podlasia. Granica zaboru sięgała po rzekę Bug. Było to łącznie 120 tys. km2 na których zamieszkiwało 1,2 mln ludzi. Opinia europejska przyjęła bardzo spokojnie wymazanie Polski z mapy Europy. Właściwie tylko niektórzy przedstawiciele oświecenia tacy jak Rousseau stanęli po stronie Polaków. Ale byli i tacy jak Wolter, który po pierwszym rozbiorze gratulował królowi pruskiemu udziału w rozbiorze. Było to związane z tym, że opinia europejska była skoncentrowana na wydarzeniach francuskich, rewolucji francuskiej. Nikt wówczas w Europie nie zdawał sobie sprawy z tego, że rozbiory Polski spowodowały powstanie przymierza trzech państw Rosji, Prus i Austrii, przymierza na tyle silnego, połączonego wspólnym interesem zabranych ziem, że te państwa w niedługim czasie zaczną dyktować prawa całej Europy. Rozbiory Rzeczpospolitej były złamaniem ówczesnego prawa międzynarodowego jakie istniało w Europie, prawa które opierało się na zasadzie wypływającej jeszcze z prawa 12 tablic rzymskich, które mówiło pacta sunt servanta - umów należy dotrzymywać. Rosja dokonując rozbiorów złamała umowę międzynarodową jaką był pokój Gżymułtowskiego. Wszystkie państwa zaborcze złamały swoje oświadczenia po pierwszym rozbiorze mówiące, że żadnych pretensji terytorialnych wobec Rzeczpospolitej wysuwać już nie będą. Katarzyna II ponadto złamała swoje zobowiązania z 1764, 1768 r. Z innych zasad prawa międzynarodowego, które zostały złamane to zasada suwerenności państwa oraz zasada nie ingerowania w wewnętrzne sprawy państwa. Wobec sejmu polskiego, który ratyfikował traktaty pierwszego i drugiego rozbioru zastosowano przymus, co też było pogwałceniem prawa europejskiego, prawa, które mówiło, że traktatów międzynarodowych nie wolno zawierać pod przymusem. Trzeci rozbiór był już aktem przemocy, rozbiór Polski unicestwił państwo polskie a trzy mocarstwa zaborcze ogłosiły, że na zawsze ma być zlikwidowana nazwa Królestwo Polskie. Rzeczpospolita padła ofiarą zaborczości trzech sąsiadów i jest to najważniejsza przyczyna upadku państwa polskiego. Sami Polacy nie byli bez winy. Wady ustroju : wolna elekcja, liberum veto oraz niesprawiedliwe prawa osłabiały państwo. Wszechobecna prywata szlachty oraz łatwość z jaką byli przekupywani w zamian za zmianę poglądów nie świadczy dobrze o narodzie polskim. Może taka jest mentalność Polaka, która ukazuje go jako zaślepionego głupca, który myśli tylko o wzbogaceniu się a nie o państwie i jego sytuacji. Może do władzy byli dopuszczeniu źli i nieodpowiedni ludzie, którzy nie potrafili zapanować nad własnymi pobudkami. Uważam, że główną przyczyną rozbiorów Polski były właśnie takie zachowania. Przecież pasmo niepowodzeń jakie spotkały Polskę wynikało ze złego gospodarowania w państwie a pamiętajmy że to ludzie tworzą historię i na ich działanie nie ma żadnych usprawiedliwień Według mnie był to chyba najtragiczniejszy okres w historii Polski, no może za wyjątkiem wojen w XX w. Polska praktycznie nie miał własnego zdania, w kraju, ani na arenie międzynarodowej. O całym jej losie, jak mogliśmy przeczytać wyżej, decydowały trzy państwa: Austria, Prusy i Rosja. Jedynym „stałym” sprzymierzeńcem, jakby się mogło wydawać, była Francja. Lecz niestety, nawet on robiła to tylko dla swoich korzyści. Jak widać Polska cały czas była uzależniona od sąsiadów. Warto zauważyć, że było tak aż do II wojny światowej. A może nawet i dłużej...
Kuba wolski kichałaś go - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Gatunek Tytuł: Treny Autor: Jan Kochanowski Gatunek: tren – powstał już w starożytności, śpiewano go wtedy przy łożu zmarłego. Był wtedy pieśnią lamentacyjną o charakterze elegijnym. Utwór wyrażał żal po czyjejś śmierci. Opisywano czyny, zasługi i zalety osoby zmarłej, ukazują pustkę która po niej zostaje a także poszukiwanie pocieszenia. Najczęściej bohaterami trenów są bohaterowie i sławni poeci. Geneza Treny wyrazem bólu po stracie córki: Spokojne życie Kochanowskiego w Czarnolesie zostało zakłócone, w 1579r. tragiczną śmiercią dwuipółletniej córeczki Urszulki. Poeta ma już wtedy 50 lat, okazało się że wszystko to w co wierzył upadło. Zgromadzone doświadczenia życiowe, światopogląd religijny i filozoficzny nie uzasadniają śmierci dziecka. Poeta przeżył wielki kryzys, zwątpił we wszystko: w mądrość Boga, humanistyczne ideały i godność człowieka. Początkowo poeta wydaje się być niemal bliski szaleństwa, jest zdezorientowany. Tragedia karze mu odrzucić wcześniejszy światopogląd, nawet logikę postępowania i myślenia. Pyta nawet o zasadność wyroków Opatrzności. Buntuje się przeciwko Bogu i bezsensownej śmierci dziecka. Wątpliwości jakie przeżywa są naturalne. Trudno znaleźć w literaturze podobny obraz kryzysu światopoglądowego poety. Odcienie rozpaczy ulegają przemianom w kolejnych wierszach. Autor pozwolił sobie na opisanie kolejno wszystkich sowich odczuć: w początkowej części trenów: stopniowe narastanie emocji, w środkowej części trenów: wyraża wielki smutek, bezsilność, rozpacz i tęsknotę za zmarłym (tren IX, X) ostatecznie wątpliwości zostały jednak zażegnane, stopniowe wyciszenie (tren XIX) Kolejno opisywane są wszystkie stany emocjonalne przez jakie przeszedł cierpiący ojciec. Najpierw uczucia stopniowo narastają, można także wyróżnić fazy przypływów i odpływów rozpaczy, momenty ukojenia a nawet zapomnienia, które jednak są nietrwałe, gdyż każdy drobiazg może wywołać nową falę uczuć. Ten renesansowy poeta, myśliciel i twórca zwątpił kolejno w najważniejsze wartości stoicyzmu: mądrość – Tren IX – Kupić by cię, Mądrości, za drogie pieniądze, przeświadczenie o własnej wyjątkowości – Tren IX – Terazem nagle ze stopniów ostatnich zrzucony, I między insze jeden z wiela policzony brak sensu w życiu – Tren XI – Kogo kiedy pobożność jego ratowała? cnota – Tren XI – Fraszka cnota – powiedział Brutus porażony, bluźnierstwo przeciwko Bogu – Tren XIV – Gdzie by też tak kamienne serce te Bóg nosił | Żeby tam smutny człowiek już nic nie uprosił przymus pogodzenia się z losem – Tren XIX – ludzkie przygody | Ludzkie noś! Jeden jest Pan smutku i nagrody. Po raz pierwszy tak poważne utwory zostały poświęcone małemu dziecku. Wcześniej bohaterem trenu były tylko jednostki wybitne, zwykle herosi, królowie oraz ludzie znani i zasłużeni. Złamał zasadę decorum, czyli stosowności stylu i tematyki utworów. Objawia się tu renesansowy indywidualizm autora. Wiedział, że przełamuje pewną konwencję. Pisanie o małym dziecku tak poważnych utworów było niezgodne z zasadą decorum, czyli odpowiedniości formy dzieła do jego treści. Po śmierci drugiej córki Hanny napisał jedynie czterowersowe epitafium. Biografowie twierdzą, że dysproporcje pomiędzy wagą i objętością dzieła biorą się stąd, że śmierć Urszulki była nieoczekiwanym ciosem, natomiast później ojciec zahartował swoje serce. Inni natomiast podają, że wyjątkowa rozpacza po śmierci Urszulki, brała się ze szczególnych uczuć jakimi poeta ją darzył. Warto zadać sobie pytanie Czy można mierzyć miłość ojcowską długością wiersza? Cykl Treny jako cykl poetycki: W 1580r. opublikowano cykl 19 liryków żałobnych. Czas, który dzieli powstanie Trenów od śmierci dziecka sugeruje, że jest to wydarzenie zaplanowane, przemyślane w sposób renesansowy i uporządkowany. Taki charakter ma także budowa trenów, które skomponowano zgodnie ze starożytnych schematem epicedium = pieśń żałobna składająca się z pięciu części: expositio – prezentacja osoby zmarłej i opłakującej (motto, dedykacja, tren I i II) comploretio – opłakiwanie (tren I – V) laudatio – pochwała cnót i zalet zmarłego (tren VI-XV) consolatio – pocieszenie, ukazanie wielkości poniesionej straty (tren XVI-XIX) exhortacja – napomnienie (umiarkowanie się w bolesnym uniesieniu) i pouczenie czytelnika, tren XVIII, XIX Poszczególne motywy antycznej pieśni były tematem osobnych utworów lirycznych. Dlatego Treny należy odczytywać jako całościowy cykl, gdyż jedynie wtedy ukazują się nam kolejno uczucia poety, od rozpaczy, buntu, kryzysu wiary aż do ukojenia. Treny stały się lirycznym zapisem bólu i rozpaczy a zarazem są prośbą o opanowanie uczuć i emocji. Bohaterowie Bohaterowie Trenów: Urszulka = Orszulka – 2,5 letnia córka Kochanowskiego, zmarła w skutek choroby, uzdolniona poetycko. Mówią o niej treny III, VI, VII, VIII, X, XIII Ojciec – bohater, podmiot liryczny i autor. Jest nie tylko zrozpaczonym rodzicem ale także filozofem. Treny w znacznym stopniu opowiadają o samym Kochanowskim Cyceron – trzeci bohater trenów. Kochanowski prowadzi z nim filozoficzny spór podczas całego cyklu Trenów. Budowa Budowa Trenów: Poszczególne treny mają zróżnicowaną budowę wersyfikacyjną: 13- zgłoskowce ( 7+6), np Tren VII 13- zgłoskowce ( 8+5) 12- zgłoskowce (7+5) W tych trenach Kochanowski wyraził swój dramat uczuciowy i narastający kryzys. Budowę stroficzną zastosowała do zaledwie 4 trenów, w których mamy 8- zgłoskowca, 7 i 11- zgłoskowca (5+6). Budzą żal i są wyrazem nieszczęścia Interpretacja Dedykacja: Cykl poprzedza dedykacja, z której dowiadujemy się, że Treny zostały poświęcone Urszulce. Stanowią wyraz bólu cierpiącego ojca. Poza tym dzieło jest mocno filozoficzne- autor rozprawia się z własnym systemem filzozoficznym. Orszuli Kochanowskiej, wdzięcznej, ucieszonej, niepospolitej dziecinie, która cnót wszystkich i dzielności panieńskich początki wielkie pokazawszy, nagle nieodpowiednie w niedoszłym wieku swoim, z wielkim a nieznośnym rodziców swych żalem zgasła. Jan Kochanowski, niefortunny ojciec, swojej najmilszej dziewce a łzami napisał. Nie masz Cię, Orszulo moja! Motto Trenów: Takie są umysły ludzkie, jakim światłem sam ojciec Jowisz oświęcił urodzajne ziemie – dwuwiersz z Odysei Homera. Podważa stoicką zasadę, że należy być jednakim w szczęściu i nieszczęściu. Tren I Bohaterem tekstu jest cierpiący podmiot liryczny. Tren można traktować jako wprowadzenie do całego cyklu. Autor prosi o natchnienie poetyckie, aby opisać śmierć ukochanej córki. Przywołuje doskonałe przykłady starożytnych twórców, bo chce się na nich wzorować. Zwraca się do greckiego filozofa Heraklita, który wciąż płakał nad znikomością spraw ludzkich i kolejnego autora trenów Symonidesa aby pomogli mu opłakać córkę. Wszystkie płacze,wszystkie łzy Heraklitowe I lamenty i skargi Simonidesowe Wszystkie troski na świecie, wszystkie wzdychania I żale, i frasunki, i rąk łamania, Wszytki a wszytki za raz w dom sie mój noście, A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomożcie Jego łzy to za mało by wyrazić to co czuje, stąd zwraca się do antycznych poeteów. Ma przecież prawo płakać i odczuwać smutek w żałobie, co jest nawiązaniem do filozofi stoickiej, z którą się nie zgadza. Początek utworu ma charakter inwokacyjny, co ma pomóc w wyrażeniu uczuć. Druga część ma charakter filozoficzno-refleksyjny. Dowiadujemy się o śmierci córki, o okrucieństwie tej śmierci (porównanie dziecka do słowiczka pożartego przez smoka, czyli śmierć) i żalu. Matka usiłuje bronić piksle ale sama ledwo uchodzi z życie. Mamy tu nawiązanie do drzeworytu z Księgi emblematów, Alciatusa, który przedstawiał uskrzydlonego smoka zbiżającego się do gniazda. Wewnętrzna boleść jest większa od wszytskiego, co otacza poetę. Rozpaczliwie stwierdza: Błąd – wiek człowieczy, co jest dowodem bezradności człowieka wobec śmierci. Mówi też z goryczą wszystko prozno -wszystkie ludzkie wysiłki są daremne, pozostaje jedynie bezsilność i rozpacz, pozbawiona nadziei, wiary w porządek świata i jego sprawiedliwość. Przestaje być wierny dotychczasowej filozofii stoickiej, nie umie zdobyć się na dystans wobec strasznego losu. Jeszcze nie wiem czy zapamiętać się w bólu czy przezwyciężyć cierpienie, a zatem pozostać przy filozofii stoickiej. Stawia pytanie retoryczne: Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować, Czyli się z przyrodzeniem gwałtownie mocować. Występują porównania homeryckie, np. smok ? śmierć, matka słowika ? autor, mała słowiczka ? córka autora. To dwunastozgłoskowiec, rymy parzyste, wiersz ciągły stychniczny Tren II Niektórzy nazywają go właściwym wstępem, gdyż to właśnie tutaj dowiadujemy się, że treny powstały w skutek głębokich przeżyć autora. Zapowiada też cały cykl: w mię nieszczęście moje dziś wprawiło, Płakać nad głuchym grobem mej wdzięcznej dziewczyny I skarżyć się na srogość ciężkiej Prozerpiny. Ukazuje się nam obraz cierpiącego ojca, artysty który wykorzystuje swój talent aby opłakać córkę. Przepełnia go żal za Orszulką, nie rozumie jej bezsensownej śmiercią. Nigdy nie przypuszczał, że przyjdzie mu poświęcić wiersze zmarłemu dziecku. Stwierdza: Nie chciałem żywym śpiewać dziś umarłym muszę. Nie wierzy już w doskonałość świata stworzonego przez Boga, panuje w nim: prawo krzywdy pełne. Nie godzi się aby umierało niewinne dziecko. fakt, ze rodzice muszą opłakiwać córkę, ma być dowodem na panujący w świecie chaos. Tren III Podmiot liryczny bezpośrednio zwraca się do Orszulki opowiada o wielkim żalu i tęsknocie za córką. Stwierdza, że jedyny sposób aby jeszcze ją zobaczyć to umrzeć. Płakania nad grobem wdzięcznej dziewczyny Wzgardziłaś mną dziedziczko moja ucieszona. Cierpienie – więc jedno się za Tobą gotować | A stopeczkami twymi ciebie naśladować Tren IV Bezpośrednio nawiązuje do śmierci: srogość ciężkiej Prozerpiny: Zgwałciłaś niebożna śmierć oczy moje, | Żem widział umierające dziecie moje Autor nawiązuje do mitu o Niobe, która podobnie jak Kochanowski musiała patrzeć na śmierć jej dzieci. Autor wie, że śmierć jest nieunikniona ale nie rozumie sensu śmierci dziecka. Pojawiają się zarzuty wobec Boga: ona by był Bóg chciał, dłuższym wiekiem swoim | Siła pociech przymnożyć mogła oczom moim. Tren V Składa się z 3 części. W pierwszej prezentuje drzewko oliwkowe. Jest nim córeczka Kochanowskich, która rośnie spokojnie przy boku rodziców – starych drzew. Drzewko jest maleńkie, nie ma jeszcze gałązek i listów, jest słabe i bezbronne ale rodzice są z niego dumni. Nieostrożny ogrodnik podczas plewienia podcina drzewko i ono umiera: mdleje zaraz, a zbywszy siły przyrodzonej, upada przed nogami matki ulubionej. W drugiej części widzimy już wyraźnie paralelę między losem drzewka a Orszulki. Podobnie jak drzewko Urszulka została podcięta tchnieniem śmierci i padła u stóp rozpaczających rodziców. Urszulka miała zaledwie kilka latek: gdy rodzicom troskliwym u nóg martwa upadła. Część trzecia to apostrofa do Persefony, która zabrała Orszulkę. Władczyni panująca nad krainą śmierci pozwoliła aby rodzice wylewali łzy rozpaczy. Śmierć jest ślepa, obojętna na cierpienia i bezwzględna. Kochanowskiego bolała śmierć dziecka, nie potrafił jej uzasdanić i się z nią pogodzić. Tren VI Ucieszna moja śpiewaczko ? mamy formę apostrofy do córki. Porównuje ją do Safony – greckiej poetki z VII w dając jej imię Safo słowieńska. Wysoko cenił talent dziewczynki, miała być jego następczynią, dziedziczką posiadłości, ale także talentu artysty. Córką została wyidealizowana a jej umiejętności wyolbrzymione, co jeszcze bardziej zwiększa wartość poniesionej starty. Talent jest darem, który wiele kosztuje, jednakże w tym przypadku cena była zbyt wysoka. Wspomina serdeczność dziecka dla rodziców jej nowe piosenki oraz jej zachowania: nie zamykając ustek nigdy (…) cały dzień prześpiewając. Porównuje ją, podobnie jak w Trenie I do słowika. Autor jest bardzo konsekwentny w stosowaniu porównań. Przytacza wzruszające słowa pożegnania, które umierające dziecko wyraża słowami pieśni ludowej. Taką pieśń śpiewała panna młoda, która opuszczała dom rodzinny i żegnała się z rodzicami. Nigdy nie wróci, pozostawia pustkę i klucze, nie pomoże już matce w sprawach codziennych: Ja już tobie, moja matko, służyć nie będę, Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiędę; Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać, Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać. Autor z bólem wspomina ostatnie słowa córki i ból jej matki. O mało serce nie pękło rodzicom. Tren VII Apostrofa do ubioru, to liryk o wielkich walorach artystycznych, oddziaływających na uczucia i wyobrażenia czytelnika. Ojciec ogląda ubrania dziecka, co pobudza go do głębokiej refleksji: Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory | Mojej najmilszej cory! Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie, Żalu mi przydajecie. Zestawienie przeszłości i teraźniejszości daje wyraźny kontrast. Ubranka obecnie są bezużyteczne: Już ona członeczków swych wami nie odzieje- | Nie masz, nie masz nadzieje! Śmierć nazywa snem, co jest cechą renesansową. Skarży się na okrucieństwo śmierci, w przemyśleniach przywołuje miniony czas. Apostrofa do dziecięcych ubranek jest wyrazem wzmagającego się smutku i rozpaczy ojca. Zwraca się do córki, chciał doprowadzić ją do szczęśliwego zamążpójścia ale nie mógł tego zrobić bo umarła. Ukazuje się nam kontrast pomiędzy rodzicami a tragiczną rzeczywistością. Nie do takiej łożnice, moja dziewko droga, Miała cięmać uboga Doprowadzić! Nie takąc dać obiecowała Wyprawę, jakąć dała! Matka także szykowała dla niej inną wyprawkę, teraz jej posagiem jest tylko giezłeczko z marnej tkaniny. Tren jest wyrazem bólu, cierpienia, rozpaczy, przygnębienia, miłości do zmarłego dziecka. Wszystko zmierzało do tragicznego końca: Niestetyż, i posag, i ona | W jednej skrzynce zamkniona. Podmiot liryczny posługuje się zaimkami dzierżawczymi w 1 osobie liczby pojedynczej. Epitety podkreślają nastrój i żal rozpaczy, liczne wykrzyknienia i zdrobnienia, które służą ukazaniu delikatności dziecka np. uploteczki, członeczki, letniczek. Wiersz jest sylabiczny. To 13 – zgłoskowiec, ze średniówką po 7 sylabie, akcent pada na przedostatnią sylabę. Rymy żeńskie gramatycznie dokładne, ułożone parzyście. Kontrast długości wersów powoduje melancholię zbliżoną do zawodzeń i płaczu To liryka osobista, która bezpośrednio odnosi się do życia autora. Tren wyróżniają wielkie walory artystyczne oddziaływujące na uczucia i wyobrażenia czytelników. Tren VIII Utwór przypomina w swojej formie list pisany do ukochanego dziecka. Zamknięty w pewnej formie: zaczyna się i kończy opisem bólu ojca. Apostrofa rozpoczynająca wyraża ból, rozpacz i osamotnienie, po stracie dziecka: Wielkieś mi uczyniła pustki w moim domu, Moja droga Orszulko, tym zniknieniem swoim! Trudna jest otaczająca rzeczywistość: Pełno nas, a jakby nikogo nie było. Zrozpaczony ojciec przypomina sobie to co było, szcześliwe czasy, w których córka rozweselała cały dom: Tyś za wszystki mówiła, za wszystki śpierwała, Wszystkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała Nie dopuściłaś nigdy matce się frasować Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować, To tego, to owego wdzięcznie obłapiając I onym swym uciesznym śmiechem zabawiając. Ten wzruszający monolog skierowano do zmarłego dziecka. Część środkowa to obraz Urszulki. Poeta opisuje jej gesty, zachowania i wychwala cnoty. Wielka ilość zaimków. Wylicza się przedmioty, które przypominały dziewczynkę. Forma to apostrofa do Urszulki, nazywa ją autor pociechą. Dowiadujemy się jakim dzieckiem była Urszulka: wesołym i rozśpiewanym, wypełniała dom wdzięcznym szczebiotem, umiała rozbawić ojca i matkę. Gdy odeszła dom wypełnił się pustką, która wzmagała jeszcze bardziej ból rodziców: Teraz wszystko umilkło, szczerze pustki w domu, Nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu, Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje, A serce swej pociechy darmo upatruje. Martwe są nie tylko przedmioty (ubranka, zabawki) ale także atmosfera panująca w domu. Cisza nie pozwala zapomnieć i ukoić bólu po śmierci. Rodzice odczuwają boleśnie stratę dziecka: pełno nas a jakby nikogo nie było. Wiersz wyróżnia prostota i oszczędność użytych środków stylistycznych. Dzięki prostocie wyrazu uzyskujemy bardzo sugestywny obraz. Tren IX Apostrofa do mądrości, cenniejszej niż wszystkie pieniądze. Nieszczęśliwy ojciec, pisarz i myśliciel podada w konflikat z upersonifikowaną Mądrością: Kupić by cię, Mądrości, za drogie pieniądze, Która (jeśli prawdziwie mienią) wszytskie żądze, Wszytki ludzki frasunek umiesz wykorzenić. Wartość Mądrości została zanegowana poprzez zastosowanie ironii. Mądrość nie wie co to boleść, frasunku nie czuje. Mądrość potrafi spojrzeć na wszystko z dystansem. Taki był ideał, który okazuj się nie jest do udźwignięcia. Ujawnia się tu załamanie renesansowych poglądów Kochanowskiego. Filozof i nauczyciel, który radził i pouczał, wierzył w stoickie ideały spokoju, epikurejską beztroskę i horacjańskie carpe diem, nagle sam potrzebuje rady. Jedna tylko śmierć wywołała ruinę wyznawanych wartości, wystarczyała aby zmienić dotychczas wyznawane poglądy: Nieszczęśliwym ja człowiek, którym lata swoje Na tym strawił, żebych był ujźrzał progi twoje! Twierdzenie, że Jednaka myśl tak w szczęściu, jak i w żałobie, okazała się fałszywa. Stoicka mądrość, która miała chronić przed ślepą niesprawiedliwością losu, okazała się być bez znaczenia. Poszukiwał mądrości ale okazało się, że jego mądrość jest niewielka. Czuje się człowiekiem małym. Nastąpiło zachwianie jego wiary w filozofię stoicką. Poeta sądził, że posiadł mądrość stoicką, toteż nie powinien doświadczyć bólu, rozpaczy i strachu. Nagle dostrzegł nieprawdziwość swojej filozofii, wystąpił kryzys wartości i ideologii: Terazem nagle z stopniów ostatnich zrzucony, I między insze, jeden z wiela policzony. Osiągnięcie stoickiej mądrości jest już wie, że wobec cierpienia wszyscy jesteśmy równi, każdy z nas przeżywa je podobnie. Nie uchroni nas przed tym światopogląd, wiara i wrażliwość. Poeta został strącony przez cierpienie z najwyższych stopni schodów, które prowadziły do Mądrości. Nagle stał się jednym z wielu. To, że Kochanowski ponownie stała się zwykłym człowiekiem stanie się dla niego oczyszczające, w późniejszej części trenów. Odzyskał pełnię swojego człowieczeństwa. Znów może śmiać się i płakać kiedy przyjdzie mu na to ochota. Tren X Rozpacz osiągnęła swoje najwyższe stadium, podobnie jak kryzys światopoglądowy autora. Poeta nie ma już siły by wspominać córeczkę. Ojcu pozostała już tylko świadomość, że nie ma jej wśród żywych. Rozpoczyna poszukiwania córeczki we wszystkich możliwych miejscach, powołuje się na systemy religijne i filozoficzne różnych kultur. Nie ma znaczenia czy córka jest w starotestamentowym raju, pogańskim niebie czy nowożytnym niebie chrześcijan, najważniejsze jest by odnaleźć córkę. Autor szuka Urszulki najpierw w niebie starożytnych, które dzieli się na sfery niebieskie- w liczbę aniołków małych policzona. Wymienia także wyspy szczęśliwe. Później, także zgodnie z wierzeniami starożytnych szuka córki w Hadesie na łodzi przewoźnika Charona, może Leta napoiła ją wodą z rzeki zapomnienia. Dalej szuka w czyśćcu, wątpi jednak żeby tam była za małe były jej grzechy. Zastanawia się także czy dziecko nie przemieniło się w słowika. Szukanie córeczki w tak wielu miejscach wyraża wielki ból ojca. W całym utworze pojawia się szereg pytań retorycznych,na które nikt nie udziela odpowiedzi – wyrażają uczucia dręczące poetę. Pytania oddają zagubienie i rozterki poety, załamanie przekonań i wierzeń np. Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała, W którą stronę, w którąś się krainę udała Punktem kulminacyjnym utworu jest zachwianie wiary w jedynego Boga, może śmierć jest końcem życia, a więc życie ludzkie nie ma sensu: Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj mej żałości, A nie możesz li w onej dawnej swej całości, W tamtych czasach było to wręcz przyrównane do słów z Wielkiej Improwizacji: Tyś nie ojcem świata, ale … Carem! Widzimy tu, że wielka miłość i cierpienie mogą sprowokować człowieka do blużnierstwa. Mimo to bluźnierstwo zostało niejako na samym początku uzasadnione: Żaden ojciec podobno barzej nie miłował Dziecięcia żaden barzej nad mię nie żałował Ostatnie zdanie utworu przynosi jednak ukojenie, gdyż ojciec chce aby córka przyszła do niego, nawet pod postacią snu, cienia, mary. Jest zmęczony samotności i liczy na jakikolwiek gest. Podkreśla swoje rozdarcie: Pociesz mnie, jako możesz, a staw się przede mną, Lubo snem, lubo cieniem, lub marną nikczemną. Tren XI Poeta powraca do rozważań ogólnych, dotyczących światopoglądu i życia człowieka. Nie wspomina się tu o zmarłej córce. Emocje biorą górę nad rozumem, stwierdza, że fraszką jest cnota, którą z taką pewnością kiedyś wysławiał. Fraszką jest nie tylko uroda, majątek, potęga i sława ale także wysławiana przez Cycerona cnota. Zauważamy zatem na samym początku stanowczą polemikę z filozofią stoicką, która w tym trenie jest najostrzejsza. Tren opowiada o ludziach dobrych, cnotliwych i pobożnych, których nie omijają nieszczęścia. Ociera się nawet o bluźnierstwo: Kogo kiedy pobożność jego ratowała? Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy – może szatan? Na nic Rozum. Zwątpienie w sprawiedliwość boską, w sens pobożności i dobroci. Owym nieznajomym wrogiem jest właśnie bóg. Człowiek ściera się z nieszczęściem ale jest z góry skazany na porażkę. Kolejne wersy opowiadają o obojętności moralnej Fortuny, która jednakowo dotyka ludzi sprawiedliwych i złoczyńców. Los jest wrogiem człowieka, potężną i niszczącą siłą, której nikt nie umie się oprzeć: kędy jego duch wienie, żaden nie ulęże, czyli nikt nie uchroni się przed tchnieniem losu. Pojawia się zatem pytanie jaki sens ma bycie dobrym? Boże tajemnice tak opiewane przez filozofów i uczonych, którzy w rzeczywistości nie posiedli żadnej wiedzy i wcale nie odkrywają prawd moralnych rządzących ludźmi. Z ironią mówi się o próbie pojęcia boskich tajemnic: A my rozumy swoje przedsię udać chcemy: Hardzi między prostaki, że nic nie umiemy, Wspinamy się do nieba, boże tajemnice Upatrując: ale wzrok śmiertelnej źrzenice Tępy na to! Prawda wydaj się być nieosiągalna: Sny lekkie, sny płoche nas bawią. Otaczają nas pozory, nie ma żadnych wartości. Pod koniec mamy apostrofę do żałości i zadane jej pytanie retoryczne, które podkreśla rozpacz: Co mi czynisz? Owa już oboje Mam stracić: i pociechę, i baczenie swoje? Żal po stracie córki odebrał ojcu całą radość z życia a teraz zabiera mu nawet rozum. Na koniec jednak się opamiętuje, wszystko mówił niebacznie i w afekcie. Wiersz kończy się zatem odwołaniem wcześniejszych poglądów. Ojciec opanował swoją rozpacz – to moment przełomowy cyklu Trenów, który rozpoczyna stopniowe wychodzenie z kryzysu. Tren jest pesymistyczny bo wszystko uzależnia od ślepego losu. Tren XII Rozpamiętywanie córeczki – ideału dziecka: Ochędożone, posłuszne, karne, nie pieszczone | Śpiewać, mówić, rymować jako co uczone. Dowiadujemy się także ile lat miał dziewczynka: więcej nad trzydzieści miesięcy nie miała. Urszulka zostaje porównana do upadającego kłosu, który upadł: od świeżej bujności, żniw nie doczekawszy. Porównanie dziecka do kłosa podkreśla zaburzenie naturalnego cyklu przyrody. Tren XIII Kolejny wybuch żalu: Moja wdzięczna Orszulo, bodaj ty mnie była | Albo nie umierała lub się nie rodziła. Po zmarłej pozostała wielka pustka i beznadzieja: Wzięłaś mi (…) duszę połowicę: | Ostatek przy mnie został na wieczną tęsknicę. Śmierć jest absurdalna i wprowadza zamęt: Opakeś to, niebaczna śmierci, udziałała: | Nie jać onej, ale mnie ona płakać miała. Tren XIV Cierpiący ojciec chce podążyć za córką do Hadesu, jak to niegdyś uczynił Orfeusz, który próbował wyprowadzić ukochaną Eurydykę. Będzie grał na lutni i prosił Plutona o oddanie dziewczynki, co jednak jest niemożliwe. Kochanowski po raz kolejny jawi się nam jako ojciec poszukujący własnego dziecka. Tren XV Pojawia się kolejno apostrofa do lutni, będącej symbolem natchnienia poetyckiego a następnie do Erato, muzy która opiekuje się poezją liryczną. Kolejne odwołanie do mitu o Niobe, której wszystkie dzieci zostały zabite. Skamieniała z rozpaczy, a ta jej postawa stała się jakby jej grobem. Podobnie jak Niobe pogrzebał w sobie nadzieję, radość i ojcowską miłość. Rozumowe podejście do świata jest niewłaściwe i jest niczym w porównaniu z rzeczywistością. Tren XVI Poezja nie pozwala na odzyskanie ukochanej córki: Nieszczęściu kwoli a swojej żałości (..) Lutnią i wdzięczny rym porzucić muszę. Autor rozprawia się z Cyceronem i jego filozofią. Wielkie nieszczęście nie pozwala na obojętność, bo Człowiek nie kamień. Nie można zachować równowagi i umiaru, gdy przeżywa się tak wielkie katusze. Filozofia nie ukoi ludzkiego cierpienie, może je przynieść jedynie czas: ojciec niepamięci. Zauważa także, że nie on pierwszy stracił córkę, nie pierwszy spotyka się z tym bólem. Nie pierwszy także dał wiarę filozoficznym zaleceniom, które łatwiej rzec (…) niż czynić. Tren XVII Ból nie ustaje, zaczyna jedynie brakować nadziei. Każdy człowiek musi zareagować na smutek i radość, dalsze podważanie filozofii starożytnej. Rozum nie jest w stanie zrozumieć zamysłu Boga. Jest narzędziem służącym do poznania świata ale w nieszczęściu ledwie sam wie o sobie. Bóg to pan stworzenia ale nie zawsze bywa sprawiedliwy, zdarza się, że jest okrutny i podstępny. Kochanowski wyraźnie krytykuje poglądy stoików: Prózne to ludzkie wywiady, Żeby szkodą nie zwać szkody; A kto się w nieszczęściu śmieje, Ja bym tak rzekł, że szaleje. Stwierdza na koniec, że rozum nie pomaga, to tylko Bóg może przynieść ukojenie: Bom stracił wszytkę nadzieję, By mię rozum miał ratować; Bóg sam mocen to hamować. Obserwujemy stopniowe łagodzenie kryzysu światopoglądowego. Wreszcie zauważamy wyciszenie ale razem z nim następuje poczucie pustki: spopielenie duszy. Tren XVIII Bóg decyduje o wszystkim. Jest miłosierny dla nędzarza i pokornego: Użyj dziś Panie nade mną litości, ale też Bóg karzący. Mamy tu powrót do wiary chrześcijańskiej. Ukorzenie się dumnego poety przed kochającym, miłosiernym i litościwym Bogiem. Dla niego każdy utracony grzesznik jest dzieckiem utraconym. Ostatecznie Kochanowski odnajduje pocieszenie i wraca do Boga. Tren można zinterpretować jako swoiste przeprosiny twórcy skierowane do Boga. Kochanowski zrozumiał własne błędy i ukorzył się przed Bogiem: Wielkie przed Tobą są występy moje, | (…) Użyj dziś Panie, nade mną litości. Tren XIX = Sen Jest zakończeniem i pocieszeniem strapionego ojca, który doświadcza ulgi. Kochanowski po nieprzespanej nocy, zasypia tuż nad świtem. Wreszcie spełnia się marzenie poety z trenu X – ujrzał córkę. We śnie ukazuje się matka Kochanowskiego z jego córką na ręku. Matka spełnia rolę posłańca wysłanego przez samego Boga. Poucza syna, który ma z godnością znosić to co go spotyka. Bóg jest tylko jeden i niezbadane są jego wyroki. Matka zapewnia syna o jego istnieniu a także o szczęściu jakiego Urszulka doznała po śmierci: dziewka twoja dobry los, możesz wierzyć, wzięła (…) To, co miało być potym, uprzedzić wolała; Tymże mniej tego świata niewczasów doznała Uwolniła się od przyszłych trudności: nie od rozkoszy poszła; poszła od trudności, od pracy, od frasunków, od nieszczęśliwego małżeństwa, od bólu rodzenia dzieci, od niewoli pogańskiej i w służbie sromotnej. Wyzwoliła się spod władzy niesprawiedliwej Fortuny a zyskała w niebie szczere rozkoszy, a do tego wieczne. Jest tam gdzie troski nie panują, nie ma starości ani śmierci. Przebywa w kraine, w której: słońce (…) zawżdy świeci, dzień nigdy nie schodzi Ani za sobą nocy niewidomej wodzi. Matka Kochanowskiego wypowiada też kilka prawd o życiu i pokory wobec wyroków Boga: Człowiek urodziwszy się zasiadł w prawie takiem, | Że ma być jako celem przygodom wszelakim. Skryte są Pańskie sądy, co się Jemu zdało, | Najlepiej żeby się też i nam podobało. Tać jest władza Fortuny (..) Że nie tak uskarżać się, kiedy nam co minie, | Jako dziękować trzeba, że wżdam co zostało A w to patrzaj, co uszło ręki złej przygody | Zyskiem człowiek zwać musi, w czym nie popadł szkody. Matka przypomina Kochanowskiemu, że to on dotychczas mówił innym jak żyć, teraz więc powinien uleczyć sam siebie. Zaprzecza także stoickiej formule, że na szczęście wszelakie serce ma być jednakie. Poucza, że należy zachowywać się w zależności od sytuacji, czyli należy radować się w szczęściu i rozpaczać w nieszczęściu ale nawet po otrzymaniu bardzo ciężkiego ciosu należy zachować równowagę pomiędzy uczuciami a rozumem. szczególnie dotyczy to poety, który będąc jednostką wybitną powinien rozumem ma uprzedzić, co insze czas goi. Cza owszem pomaga ale nie jest lekiem na wszystko, poeta musi wyleczyć się sam. Tren zatem stanowi potwierdzenie dla nabytej w ciągu całego życia poucza syna aby się nie załamywał, jako jednostka wybitna powinien każde doświadczenie życiowe wykorzystać. Poecie i filozofowi udało się przezwyciężyć kryzys światopoglądowy i odbudować świat humanistycznych wartości- odbył katharsis (oczyszczenie). Pogodził się z tym co przyniósł mu los. Powraca jego wiara w rozum, mądrość i dawne ideały, jednak trochę zmienione. Dziecko nie chce zostać zapomniane na ziemi, ponieważ wciąż kocha swoich rodziców i modli się za nich. Ojciec na wieść o tym odczuwa spokój. Na koniec stwierdza Kochanowski stwierdza: Ludzkie przygody, ludzkie noś = Wszelkie zdarzenia losu znoś, przyjmuj je po ludzku = Bądź człowiekiem Wyrzeczenie się własnej wyjątkowości pozwoliło na pogodzenie się ze stratą.
Gdyby nic marcin maciejczak Jak gdyby nic - Marcin Maciejczak "z sobą bywam sam zbyt często niż bym chciał ze sobą być ulice, deszcz i ja po ciuchu czasem myśle a w głowie krzyk może ktoś za kilka lat będzie bliżej mnie niż ja powiedz czy wysłuchasz mnie jak gdyby"
Tekst piosenki: ( To nie tak miało być ) 1. Nigdy nic nie brała ,miała tytuł uczennicy roku. Projekty i konkursy, wokół masa bliskich osób. Ojciec prawnik, matka lekarz i co do niej wielkie plan . Neurochirurg na W-U-M, do Warszawy. Zewnątrz było tak pięknie, lecz po nocach płakała. Skazana na samotność, miłość nie okazywana. Nie chciała ich zawieść, cały czas nauka i nauka. Rodzice myśleli tylko o tym by na nią zarabiać. Poznała chłopaka, innego niż cała reszta. Pokazał jej taki świat o którym nie miała pojęcia. Wykradał ją w nocy z domu, przez co okno na ulice. Dostała to, czego nie okazali jej rodzice. Pierwsze szlugi z ręki, potem co dzień nowa paczka. Na domówkach alkohol, to była tylko namiastka. Raz na jednej z nich na stół wysypał mefedron. Tak się kończy gdy w rodzinie kasa jest tą najważniejszą. ( Jest tą najważniejszą) Ref: (To nie tak miało być , To nie tak miało być) Miał świeczki w oczach zapatrzony w nieruchome ciało. Było ciepłe wciąż, ale z duszy nic już nie zostało. Rany na białej skórze opisywały jej żywot. Gdyby był tu wcześniej nic by się nie wydarzyło. (To nie tak miało być, To nie tak miało być) Miał świeczki w oczach zapatrzony w nieruchome ciało. Było ciepłe wciąż, ale z duszy nic już nie zostało. Rany na białej skórze opisywały jej żywot. Gdyby był tu wcześniej nic by się nie wydarzyło. 2. Mogła tyle osiągnąć, ale świat jest bezlitosny. W wieku 11 lat już musisz stawać się dorosły. To jest świat bez zasad, które dawno ustalone, ale żadna władcza ręka tu nie wygra z wolną wolą. Wszystko jest dostępne, masz na wyciągniecie ręki. Acodini beta to są halucynogenne leki. Męczyły go myśli sytuacja w domu cienka, nie potrafił uciec od nich i nie mógł po dragi sięgać. Mijały miesiące, nienormalne że był czysty. Każde spojrzenie na igłę przypominało marzyć z tym. Miał świeczki w oczach, może też znasz to uczucie, kiedy czasu już nie cofniesz i tak pragniesz przed całym światem uciec. Zamknął się w łazience łzy mu płynęły, woda z kranu grała mu melodie symfonii ziemi. Chcieli tylko szczęścia, śmiertelna dawka, nie miał kogo ratować, życie to karma. Ref: (To nie tak miało być.) Miał świeczki w oczach zapatrzony w nieruchome ciało. Było ciepłe wciąż, ale z duszy nic już nie zostało. Rany na białej skórze opisywały jej żywot. Gdyby był tu wcześniej nic by się nie wydarzyło. ( To nie tak miało być.) Miał świeczki w oczach zapatrzony w nieruchome ciało. Było ciepłe wciąż ale z duszy nic już nie zostało. Rany na białej skórze opisywały jej żywot. Gdyby był tu wcześniej nic by się nie wydarzyło. (To nie tak miało być.) Miał świeczki w oczach zapatrzony w nieruchome ciało. Było ciepłe wciąż ale z duszy nic już nie zostało. Rany na białej skórze opisywały jej żywot. Gdyby był tu wcześniej nic by się nie wydarzyło. (To nie tak miało być.) Miał świeczki w oczach zapatrzony w nieruchome ciało. Było ciepłe wciąż ale z duszy nic już nie zostało. Rany na białej skórze opisywały jej żywot. Gdyby był tu wcześniej nic by się nie wydarzyło. Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu Tłumaczenie: Pokaż tłumaczenie (It shouldn’t be that way) 1. She never took anything, had the title of schoolgirl of the year. Projects and competitions, around the mass of loved ones. Father’s lawyer, mother’s doctor, and a big plan for her. Neurosurgeon to W-U-M, Warsaw. It was so beautiful outside, but at night she cried. Doomed to loneliness, not love. She didn’t want to let them down, science and science. My parents only thought about earning their money. She met a boy who’s different from everyone else. He showed her a world she didn’t know about. He stole them out of the house at night, through the window to the street. She got what her parents didn’t show her. First out of hand, then every day a new pack. Alcohol was just a substitute in the houses. Once he poured a mephedrone on a table. That’s when money is the most important thing in the family. (She is the most important) Ref: (It wasn’t like that, it shouldn’t be like that) He had candles in his eyes and stared at his immobile body. It was still warm, but there was nothing left of the soul. The wounds on her white skin describe her life. If he had been here before, nothing would have happened. (It wasn’t like that, it shouldn’t be like that) He had candles in his eyes and stared at his immobile body. It was still warm, but there was nothing left of the soul. The wounds on her white skin describe her life. If he had been here before, nothing would have happened. 2. She could have achieved so much, but the world is merciless. When you’re 11, you have to grow up. It is a world without rules that have long been established, but no ruler can win against free will. Everything is available, you have it at your fingertips. Acodini beta are hallucinogenic drugs. He was tired of the thoughts at home, he couldn’t escape them and couldn’t take drugs. Months passed, unusual for him to be clean. Every look at the needle felt like you were dreaming about it. He had candles in his eyes, and maybe you know that when you can’t turn back time and want to escape the whole world. He locked himself in the bathroom, tears flowed to him, tap water played to him the melodies of the Symphony of the Earth. All they wanted was luck, a lethal dose, there was no one to be saved, life is karma. Ref: (It shouldn’t be that way.) He had candles in his eyes and stared at his immobile body. It was still warm, but there was nothing left of the soul. The wounds on her white skin describe her life. If he had been here before, nothing would have happened. (It shouldn’t be that way.) He had candles in his eyes and stared at his immobile body. It was still warm, but there was nothing left of the soul. The wounds on her white skin describe her life. If he had been here before, nothing would have happened. (It shouldn’t be that way.) He had candles in his eyes and stared at his immobile body. It was still warm, but there was nothing left of the soul. The wounds on her white skin describe her life. If he had been here before, nothing would have happened. (It shouldn’t be that way.) He had candles in his eyes and stared at his immobile body. It was still warm, but there was nothing left of the soul. The wounds on her white skin describe her life. If he had been here before, nothing would have happened. Historia edycji tłumaczenia
85bs. 6oo8ix3cwp.pages.dev/2066oo8ix3cwp.pages.dev/3086oo8ix3cwp.pages.dev/1976oo8ix3cwp.pages.dev/3376oo8ix3cwp.pages.dev/2676oo8ix3cwp.pages.dev/1986oo8ix3cwp.pages.dev/3466oo8ix3cwp.pages.dev/3346oo8ix3cwp.pages.dev/228
nigdy nic nie brała miała tytuł uczennicy roku